Data dodania: 05/12/2011

Na przestrzeni 20 lat znacznie zmienił się krajobraz polskich miast. Powstające nieruchomości wyróżniają się nieszablonową architekturą i okazałym wykończeniem. Wśród nich wciąż jednak widnieją budownicze „perełki” zeszłej epoki.

Architekturę polskich miast można podzielić dwojako – z jednej strony niebo przecinają „wyrastające” bloki z wielkiej płyty, które w niejednej dzielnicy straszą szarością oraz starością. Z drugiej – nowe nieruchomości, wśród których królują: niska zabudowa, wielobarwne i niestandardowe elewacje, a także kamery i stróżówki. Lokalizacja nowo powstających inwestycji również się zmienia. Kiedyś drugim domem była wspólnota lokalna, gdzie tworzyły się silne, społeczne więzi i nikt nie myślał nawet, że mogłoby być inaczej. Dziś coraz więcej osób na nowo odkrywa uroki życia poza centrami aglomeracji. 

Geometryczny beton

W poprzedniej epoce uważane były za perełkę architektury. Dziś, mimo tego, że stanowią naturalny krajobraz większości miast, są niechlubną wizytówką socjalizmu. Na polskim rynku nieruchomości stanowią 1/3 (35 proc.) wszystkich dostępnych lokali mieszkalnych, nie dziwi więc fakt, że w blokach z wielkiej płyty mieszka obecnie ponad 10 mln osób.

- Rocznie buduje się około 120 – 150 tysięcy lokali mieszkalnych, a mimo to popyt na mieszkania jest tak duży, że nawet te powstające inwestycje nie są w stanie odpowiedzieć na zapotrzebowanie rynku – mówi Jacek Patykowski, Prezes firmy Amber Budownictwo.

 Stąd od lat trwa dyskusja, co zrobić z osiedlami, by zwiększyć ich żywotność. Przykłady interesujących rozwiązań przychodzą z zachodu. W Niemczech, w niektórych częściach kraju, zdecydowano się na radykalne kroki, czyli wyburzanie całych osiedli. Na ich miejsce stawia się nowe nieruchomości, szkoły czy nowoczesne galerie handlowe. Część została natomiast poddana znacznej modernizacji – osiedla zyskują nowe życie, dzięki zmniejszeniu kondygnacji w blokach, dodaniu spadzistego dachu czy dobudowie szerokich tarasów i zewnętrznych, oszklonych wind. W Polsce, przy tak ukształtowanym krajobrazie, nie podejmuje się istotnych działań. Problemem są przede wszystkim koszty. Niestety, pomimo interesującej przestrzeni, jaka jest do wykorzystania na ścianach bloków, nie użytkuje się nawet tego - rzadkością są grafiki czy murale, ożywiające płytę budynku. Jedyną zauważalną zmianą jest ocieplanie bloków i ewentualnie - ich odmalowanie.

Osiedle za furtką

Pomimo że ceny mieszkań w blokach są relatywnie tańsze od inwestycji deweloperskich, coraz więcej osób decyduje się na zakup nieruchomości z rynku pierwotnego. Znaczenie mają tutaj przede wszystkim dwa czynniki. Pierwszy to możliwość zakupu mieszkania bez czynszowego. Drugi – zróżnicowanie rynkowych ofert. Osoby zainteresowane nową nieruchomością mają do wyboru nie tylko mieszkania znajdujące się na zamkniętych, strzeżonych osiedlach, ale również szeregówki, segmenty domów bliźniaczych czy wolno stojących, w miastach lub zlokalizowane poza ich granicami. Deweloperzy wychodzą naprzeciw wymaganiom rynkowym, urozmaicając inwestycje, zarówno pod względem ceny, metrażu, jak i lokalizacji. Dzięki temu widoczne jest znaczne ożywienie w branży.

Nową formą współpracy, która pojawiła się w odpowiedzi na istniejącą niszę, jest budowa domów na życzenie. - Taka inwestycja może powstać na terenie całej Polski, zaledwie w pięć miesięcy od momentu zatwierdzenia projektu domu – mówi Agnieszka Bykowska, Marketing Manager w w Grupie Amber, w skład której wchodzi firma Stabilhaus, zajmująca się budową domów pod klucz. - Rozwiązanie to, jest o tyle wygodne dla przyszłych użytkowników, że nie są obarczeni formalnościami związanymi z budową. Wszystkim zajmuje się deweloper, który również na bieżąco nadzoruje postępy pracy ekipy wykonawczej – dodaje Agnieszka Bykowska.

Dziś wielu Polaków mieszka w blokach z wielkiej płyty ze względu na przyzwyczajenie (na osiedlach wychowują się całe pokolenia) lub brak innych perspektyw. Przyszłość blokowisk uzależniona jest jednak od działań renowacyjnych, jakie podejmie się w najbliższym czasie. Ponieważ mieszkanie w wielkiej płycie traktuje się nierzadko jako „sytuację przejściową”, można być pewnym, że zainteresowanie nowym budownictwem będzie rosło z roku na rok.