Data dodania: 12/07/2013

W czerwcu indeks średnich cen transakcyjnych Open Finance i Home Broker wzrósł o 3,7 proc., a w całym pierwszym półroczu 2013 zyskał już 10,9 proc.

O 3,69 proc., do blisko 805 pkt, wzrósł w czerwcu indeks średnich cen transakcyjnych mieszkań, liczony na bazie transakcji dokonywanych przez klientów Open Finance i Home Broker. Wskaźnik jest publikowany co miesiąc, począwszy do stycznia 2008 roku, a czerwcowy skok jego wartości w skali miesiąca jest jak dotąd największy. Warto odnotować, że poprzedni taki rekord padł nie tak dawno temu, bo w lutym bieżącego roku. W porównaniu ze styczniem indeks wzrósł wówczas o 3,17 proc.

W pierwszym półroczu indeks średnich cen transakcyjnych zyskał już zatem 10,9 proc. Co więcej, także w skali ostatnich 12 miesięcy wybił się na blisko 1,8-proc. plus. Wszystko to dzieje się przy relatywnie stabilnej liczbie transakcji, branych do wyliczania wartości indeksu. Przy czerwcowym odczycie uwzględniono ich nieco ponad 2400, czyli tylko 1,4 proc. mniej niż miesiąc wcześniej i o 4,6 proc. mniej niż w analogicznym okresie przed rokiem, gdy było ich trochę ponad 2500.

Spośród monitorowanych miast w ostatnim roku średnie ceny transakcyjne mieszkań spadły w Bydgoszczy (o 3,4 proc.), Warszawie (minus 2,1 proc.) oraz Białymstoku (minus 1 proc.). W pozostałych miastach zanotowaliśmy wzrost cen. Największy w Katowicach (7,5 proc.), Gdańsku (4,9 proc.) oraz Toruniu (4 proc).

- O ile wzrosty indeksu średnich cen transakcyjnych Open Finance i Home Broker z początku tego roku zrzucaliśmy na karb statystycznej korekty, spowodowanej wygaśnięciem wraz z końcem ubiegłego roku programu Rodzina na Swoim, tak obecne wzrosty wydają się wskazywać na fundamentalną zmianę, jaka zaszła na rynku mieszkaniowym. Wbrew obawom z końca ubiegłego roku, brak stymulacji ze strony RdS nie spowodował załamania po stronie popytowej. Sprzedaż może i nie rośnie, ale też nie spada. W sukurs poniekąd przyszła Rada Polityki Pieniężnej, obniżając stopy procentowe, co przekłada się na obniżenie ceny kredytu hipotecznego. O ile pierwszy kwartał br. pod względem wartości udzielonych przez banki kredytów był słabszy, tak w kwietniu ten dystans został nadrobiony i w sumie w ciągu czterech pierwszych miesięcy roku wartościowo udzielono tyle samo kredytów co przed rokiem – komentuje Bernard Waszczyk z Open Finance. Jego zdaniem niższe stopy powodują też gwałtowną obniżkę oprocentowania lokat bankowych czy obligacji skarbowych.

- W stronę mocno przecenionego rynku nieruchomości zwróciły się więc także oczy tych, którzy poszukują względnie bezpiecznej i dochodowej inwestycji dla swoich oszczędności, nie musząc przy tym oglądać się na banki, bo finansują je w większości ze środków własnych. Te czynniki w najbliższych miesiącach prawdopodobnie nadal będą odgrywać kluczową rolę, zatem można chyba oczekiwać, że wzrost cen - szybszy czy wolniejszy - będzie kontynuowany – ocenia Bernard Waszczyk.

Bartosz Turek z Home Broker zwraca uwagę, że na wzrost popytu działają rekordowo niskie stopy procentowe. Z jednej strony odpowiadają one za niskie oprocentowanie lokat w bankach, których właściciele poszukują alternatywnych, bardziej zyskownych, sposobów lokowania kapitału. Część z tych przepływów pieniężnych trafia na rynek nieruchomości, gdzie doradcy Home Broker i Lions House obserwują coraz więcej transakcji o charakterze inwestycyjnym.

- Z drugiej strony rekordowo niskie stopy procentowe oznaczają też rekordowo tanie kredyty hipoteczne, co coraz większe grono osób skłania do zakupu mieszkań zarówno na własne potrzeby, jak i na wynajem. Niskie koszty zadłużania się powodują bowiem, że bardzo często czynsz najmu mieszkania wystarcza z nawiązką na opłacenie raty kredytowej i kosztów utrzymania lokalu. Dziś trudno się jednak spodziewać, że w najbliższych miesiącach na rodzimym rynku mieszkaniowym zagości na dobre hossa. Wciąż dynamika rozwoju gospodarczego jest bowiem rachityczna (trudno liczyć na wyraźny wzrost funduszu płac), a banki nie wykazują nadmiernej skłonności do skokowego wzrostu ekspansji kredytowej – podkreśla Bartosz Turek z Home Broker.

Zdaniem analityka Home Broker nie bez znaczenia jest też fakt, że podaż mieszkań jest wciąż na bardzo wysokim poziomie. - Na rynku pierwotnym 6 największych miast nadpodaż można szacować na podstawie danych REAS nawet na kilkanaście tysięcy mieszkań. Wszystkie te czynniki powodują, że najbardziej prawdopodobnym scenariuszem dla rodzimego rynku mieszkaniowego na 2013 rok jest stabilizacja. Wciąż możliwe jest zamknięcie roku zarówno na niewielkim plusie, jak i na niewielkim minusie – przewiduje Bartosz Turek i zwraca uwagę na liczbę zawieranych transakcji.

- Niska ich liczba świadczyłaby o tym, że obserwowane odbicie na rynku mieszkaniowym nie może być traktowane jako w pełni wiarygodne. Całe szczęście taka sytuacja nie ma jednak miejsca. W drugim kwartale br. liczba transakcji była kosmetycznie wyższa niż w pierwszym i tylko o 4,6 proc. niższa niż w analogicznym okresie przed rokiem - wynika z danych Open Finance i Home Broker – podsumowuje Bartosz Turek.