Data dodania: 08/11/2012

Euler Hermes Collections z Grupy Allianz, dostawca raportów handlowych, zebrał na podstawie oficjalnych danych – wydań Monitora Sądowego i Gospodarczego, informacje o upadłości 774 firm od początku roku (wobec 627 w ciągu 10 miesięcy 2011 r.). W październiku odnotowano największą w tym roku liczbę upadłości firm budowlanych – 33 firmy – to najgorszy dla branży pod względem upadłości miesiąc od 2003 roku.

Wśród dziesięciu największych upadłości w październiku było sześć firm budowlanych. Wydaje się, iż to nic nowego… jednak widać pewne zaskakujące zmiany. Problemy miały już nie tylko firmy wyspecjalizowane w budownictwie drogowym, ale nawet dwu-trzykrotnie częstsze od nich przypadki upadłości zanotowano wśród firm budownictwa ogólnego i mieszkaniowego. Po raz pierwszy pojawiły się w statystyce upadłości, i to od razu w widocznej ilości (cztery takie przypadki, czyli tyle ile firm budujących drogi i mosty), firm wyspecjalizowanych w budowie rurociągów przesyłowych, sieci rozdzielczych a także linii telekomunikacyjnych. Jest to po części zapewne skutek upadłości największej jak dotychczas spółki budowlanej, która realizując projekty związane z tego typu infrastrukturą przesyłową była ich głównym wykonawcą.

Trzydzieści trzy upadłości firm budowlanych – to najgorszy dla branży pod względem upadłości miesiąc nie tylko w tym roku (ale też od wielu lat, przynajmniej od 2003 r.), gorszy niż dotychczasowy czarny maj (26 upadłości firm budowlanych). Łącznie w tym roku ogłoszono dotychczas upadłość 233 firm budowlanych, o 80% więcej niż w roku ubiegłym (127 upadłości w okresie I-X 2011) i aż czterokrotnie więcej, niż w tym samym okresie w 2008 roku.

Firmy transportowe, firmy prowadzące m.in. prace ziemne i inni wyspecjalizowani podwykonawcy – to o ich problemach najczęściej słyszeliśmy w ostatnich miesiącach. Aż dziwne, że mniej było słychać o problemach firm dostarczających materiały budowlane – do czasu jednak. Je także w sposób strukturalny dotknęły zatory płatnicze w budownictwie: najczęściej hurtowników materiałów budowlanych, drewna i artykułów sanitarnych (tylko w październików opublikowano sześć ogłoszeń o ich upadłości), ale też np. producentów pokryć dachowych (dwa takie przypadki w skali miesiąca).

Wykorzystanie w październiku mocy produkcyjnych branży budowlanej na poziomie 75% (jak podał GUS) zaskoczyło nas in plus, spodziewać się można było gorszych danych.  

- Z drugiej strony problemy budownictwa wynikają nie ze zbyt małych zamówień, ale przede wszystkim ze sposobu ich rozliczania przez zamawiającego, czyli często przez instytucje publiczne. Ba – skala zamówień była nawet zbyt duża! Może wydawać się to kontrowersyjne, ale była za duża do udźwignięcia nawet dla największych firm w narzuconym przez zamawiającego modelu prowadzenia i finansowania prac, zakładającym de facto nie tylko wykonywanie, ale i stosunkowo długie finansowanie przez wykonawcę prowadzonych prac. Firmy budowlane ucierpiały więc przede wszystkim z powodu ponoszonych kosztów finansowych (konieczność finansowania się poprzez kredyty na niespotykana wcześniej skalę), które wzrosły także z powodu narzuconych przez zamawiającego innych warunków: skrajnie niskich marż (sposób wyłaniania oferty) czy nieindeksowania wzrostu kosztów budowy. Można więc powiedzieć, iż kłopoty budownictwa w dużej części wynikają z dominującej pozycji zamawiającego – czyli państwa i jego instytucji… Dopóki to się nie zmieni – a jak widać instytucje publiczne nie poczuwają się w ogóle do odpowiedzialności za zaistniałą sytuację, dopóty branża nie będzie miała szansy na trwałą odbudowę swojego potencjału (bo jak pomóc jej może np. ingerencja w umowy z podwykonawcami?)… W budownictwie niestety sprawdza się teza, iż za dużo państwa w gospodarce psuje rynek - mówi Tomasz Starus, Dyrektor Biura Oceny Ryzyka i Główny Analityk w Towarzystwie Ubezpieczeń Euler Hermes, Grupa Allianz