Data dodania: 20/03/2024

Szacuje się, że w Polsce występuje ponad 400 nielegalnych składowisk odpadów niebezpiecznych oraz ok. 2000 dzikich wysypisk śmieci o niesprecyzowanym składzie. Należy jednak pamiętać, że przytoczone szacunki dotyczą jedynie miejsc, które zostały już odkryte i w zdecydowanej większości znajdują się na powierzchni.

Według danych GUS na koniec 2020 r., w Polsce znajduje się ponad 400 nielegalnych składowisk odpadów niebezpiecznych oraz ok. 2000 dzikich wysypisk śmieci. Fot. archiwum REMEA


Doświadczenia firmy REMEA pokazują, że problem jest o wiele większy. Nielegalne składowiska występują również pod ziemią, zakopane w dołach mieszczących nawet tysiące ton odpadów. Niejednokrotnie zdarza się, że pod wpływem swojego ciężaru odpady zalegające na powierzchni gruntu o niskich parametrach wytrzymałościowych, osiadają w jego głąb. Często w celu ukrycia nielegalnego procederu sprawcy przysypują pryzmę zanieczyszczeń gruntem, który przez lata obrasta roślinnością i maskuje drzemiącą bombę ekologiczną. Wszystkie te czynniki prowadzą do trudniejszej identyfikacji miejsc zanieczyszczeń oraz zwiększonego ryzyka natrafienia na zanieczyszczenia podczas zakupu nieruchomości gruntowej.

Niewidoczny problem – duże konsekwencje

We wspomnianej sytuacji, aby przywrócić możliwość zagospodarowania terenu, stajemy przed dwoma zadaniami: gospodarowaniem odpadem z powierzchni oraz remediacją terenów, które przez nielegalne składowanie odpadów zostały zanieczyszczone, m.in. poprzez migrację zanieczyszczeń wraz z wodami opadowymi do gruntu.

Jest to o tyle problematyczne, że konieczna jest właściwa interpretacja przepisów prawa i rozgraniczenie działań podlegających pod Ustawę o Odpadach oraz Prawo Ochrony Środowiska wraz ze stosownymi Rozporządzeniami (m.in. Rozporządzenie Ministra Środowiska z dnia 1 września 2016 r. w sprawie sposobu prowadzenia oceny zanieczyszczenia powierzchni ziemi). To zagadnienie dodatkowo komplikuje proces uzyskiwania decyzji o ustalenie planu remediacji, co skutkuje opóźnieniem oczyszczenia terenu. Może stać się także powodem odstąpienia inwestora od zamiaru zakupu nieruchomości bez informowania o fakcie natrafienia na zanieczyszczenia. Dlatego tak ważne jest jak najszybsze usunięcie nielegalnie składowanych odpadów oraz przekazanie ich do uprawnionego odbiorcy.

Ważne jest wykonanie wstępnego raportu historycznego oraz badań przesiewowych. Fot. archiwum REMEA

Jak zweryfikować, czy mamy do czynienia ze składowiskami, których nie widać gołym okiem?

Najważniejsze jest świadome działanie przed zakupem nieruchomości. O ile badanie gruntu pod kątem nośności stało się już standardem, również dla mniejszych inwestycji kubaturowych (takich jak domy jednorodzinne), to badania środowiskowe są często pomijane, szczególnie w przypadku małych inwestorów prywatnych. Tej sytuacji nie zmienił również fakt ujęcia konieczności wykonywania badań pod kątem występowania zanieczyszczeń w Rozporządzeniu Ministra Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej z dnia 25 kwietnia 2012 r. w sprawie ustalania geotechnicznych warunków posadawiania obiektów budowlanych.

Aby wykluczyć potencjalne zagrożenie, wystarczające jest wykonanie wstępnego raportu historycznego, obejmującego ustalenie działalności mogącej być przyczyną zanieczyszczenia na danym terenie, obecnie lub w przeszłości, oraz wykonanie badań przesiewowych (koszty takich badań wstępnych są niższe niż podstawowych badań geologicznych). Równie ważna jest analiza składu nasypów antropogenicznych, szczególnie pod kątem występowania ewentualnych źródeł zanieczyszczeń (w tym śladowych ilości odpadów).

Identyfikacja ukrytych składowisk w dużej mierze uzależniona jest od świadomego podejścia inwestorów oraz biur projektowych, a jedynym remedium na ich neutralizację jest uczciwe podejście każdego z nas.

/artykuł sponsorowany/