Data dodania: 20/08/2009
Szefowie krakowskich firm handlujących nieruchomościami przewidują, że bessa na rynku deweloperskim potrwa co najmniej do końca roku. Ale nie dla każdego kryzys oznacza to samo. Dziś firmy inwestycyjne starają się łapać okazje, bo w ciągu roku działki potaniały o blisko 30 proc. Tak tanich gruntów nie widziałem na rynku od 2005 roku - mówi Szymon Duda, współwłaściciel jednej z największych krakowskich spółek inwestycyjnych GD&K Group. - Ponownie w mieście uwalniają się atrakcyjne tereny skupowane wcześniej przez inwestorów z zagranicy - dodaje. A zainteresowanych ich kupnem w Krakowie nie brakuje. To doskonały moment, aby skupować nowe tereny pod przyszłe budowy. Jesteśmy zainteresowani wszystkim, co jest atrakcyjne. Już rozglądamy się po rynku - mówi Bożena Wawrzewska, rzeczniczka Polnordu. Podobnie spółka Gant, która w tej chwili rozpatruje już cztery konkretne oferty kupna działek w Krakowie. Według znawców rynku ci, którym uda się jak najszybciej rozpocząć inwestycje, trafią na powrót inwestycyjnej hossy. Sytuacja jest o tyle korzystna, że ceny robót budowlanych spadły w całym kraju (również w Małopolsce) o blisko 40 proc. Deweloperom sprzyja również trudna sytuacja, w jakiej znalazły się pracownie architektoniczne. - Biura projektowe są dziś łagodniejsze i łatwiej z nimi negocjować - stwierdza Duda. Wiele pracowni bierze też niższe wynagrodzenia za projekty. Dotąd wynosiły one około 4 proc. kosztów realizacji. - Dziś wiele biur decyduje się niemal na każde nadarzające się zlecenie, nawet na to, które nie rokuje dużych zysków - stwierdza Piotr Lewicki, współwłaściciel krakowskiego Biura Projektów Lewicki & Łatak. Pracownia przeszła już pierwszą turę zwolnień, ale jej szefowie nie wykluczają kolejnych. Dla większości biur ratunkiem przed całkowitą plajtą są dziś realizowane zlecenia rozpoczęte jeszcze przed kryzysem.