Data dodania: 24/05/2010

Tutaj trendy prezentowane w Mediolanie docierają z rocznym albo dwuletnim opóźnieniem, ale nie mogę powiedzieć, że Polska to jakiś zaścianek w branży projektowej. Dla polskich projektantów to początek drogi. W kwestii designu i projektowania wnętrz mamy duże straty związane z okresem PRL-u. To niestety nadal pokutuje. W tej chwili najbardziej wybija się pokolenie trzydziestolatków. Oni mieli już szansę realnego rozwoju – mówi Kinga Schubert z Premiere Design. 

Magda Wójcicka (Kompas inwestycji): Zanim zacznę pytać o samą pracownię, chciałabym się dowiedzieć, co się działo na targach designu w Mediolanie. Jakie trendy w projektowaniu wnętrz tam Państwo dostrzegli? 

Kinga Schubert (Premiere Design): Oferta była ogromna. Targi w Mediolanie są zawsze bardzo bogatą imprezą designerską. Warto zwrócić uwagę, że tam się zjeżdżają nie tylko przedstawiciele designu włoskiego, ale właściwie projektanci z całego świata. Na ogromnej przestrzeni kilkunastu tysięcy mkw. można zobaczyć całą paletę nowych trendów i nowych estetyk. Sama impreza jest podzielona na kilka sektorów – salon, kuchnia, łazienka, młodzi designerzy itd. Jest też oddzielny pawilon przeznaczony na prezentację nowych trendów aranżacji przestrzeni biurowych. 

W tym roku w oczy rzucały się przede wszystkim nowe materiały i propozycje wykończeń meblowych – głównie frontów, które nie muszą mieć już gładkiej powierzchni. Doskonale widać, że projektanci nie boją się odważnych połączeń i często zestawiają materiały, które pozornie do siebie nie pasują. To najbardziej przykuło moją uwagę. 

MW: Wcześniej projektanci nie łączyli technik tak odważnie? 

KS: Próby były mniej śmiałe. W tym roku mamy do czynienia z prawdziwą fuzją materiałów. Eksperymenty w tym sektorze idą coraz bardziej do przodu. Łączy się np. kamień i blachę. To są w moim odczuciu rozwiązania bardzo odważne. 

MW: Jak na tym tle wypada Polska? Czy mamy szansę stać się ważnym punktem na europejskiej mapie designu i projektowania wnętrz? 

KS: Tutaj trendy prezentowane w Mediolanie docierają z rocznym albo dwuletnim opóźnieniem, ale nie mogę powiedzieć, że Polska to jakiś zaścianek w branży projektowej. Dla polskich projektantów to początek drogi. W kwestii designu i projektowania wnętrz mamy duże straty związane z okresem PRL-u. To niestety nadal pokutuje. W tej chwili najbardziej wybija się pokolenie trzydziestolatków. Oni mieli już szansę realnego rozwoju. Ta generacja designerów była zresztą prezentowana w Mediolanie – w salonie młodych projektantów. 

MW: A co możemy zaproponować światu na tym polu? 

KS: Bez wahania powiem, że elementy polskiej tradycji i kultury. Jest to także uwikłane w kwestie historyczne, bo polscy projektanci bardzo chętnie korzystają z rozwiązań, które mieli do dyspozycji właśnie w okresie PRL-u. Mówię tutaj o prostych, ekonomicznych materiałach, takich jak filce, sklejki, czy cała paleta niedrogich i ekologicznych rozwiązań z odzysku. Nasi projektanci są nastawieni nie na wykorzystywanie bardzo nowoczesnych technologii, ale raczej na proste dostępne materiały. Myślę, że mają tutaj przewagę na rynku europejskim.

MW: Ale nie da się pewnie uniknąć korzystania z nowych technologii, takich jak na przykład Corian...

KS: Rzeczywiście – nowych rozwiązań jest w tej chwili mnóstwo, a będzie ich jeszcze przybywać, bo producenci korzystając z już dostępnych środków tworzą ciekawe wariacje. Sam Corian nie jest materiałem nowym, bo ma już ponad 40 lat. W Polsce funkcjonuje od około 10. To prawda, że daje duże możliwości. Składa się w części z żywicy akrylowej, a w części z piasków mineralnych i jest dzięki temu bardzo plastyczny. Korzystanie z niego wiąże się z zupełnym brakiem ograniczeń formowania. Nie widać też na nim żadnych łączeń – jest idealnie gładki. Ani drewno, ani metal i szkło nie dają takich możliwości. Ale korzystanie z niego w polskich warunkach nie jest łatwe, bo po pierwsze jest materiałem dość drogim, a po drugie klienci podchodzą do niego z pewną nieufnością. Jest to związane z silnym przywiązaniem do rozwiązań tradycyjnych. 

MW: Przejdźmy teraz do samej pracowni Premiere Design: których projektów mają Państwo obecnie najwięcej – mieszkań czy raczej większych projektów komercyjnych? 

Marcin Herman (Premiere Design): Tutaj siły rozkładają się właściwie równomiernie. Ostatni miesiąc, kiedy inwestorzy zaczęli wychodzić po zimie w wiosenny plener, mieliśmy głównie zlecenia projektów przestrzeni użytkowych: gabinetów, restauracji, pubów – skupionych w rejonie mazowieckim. To na nim przede wszystkim działamy. Jeśli chodzi o biura, to najwięcej tego typu projektów realizowaliśmy przed zimą. W tej chwili ruszyły także projekty z branży mieszkaniowej. Co ciekawe, coraz więcej jest mieszkań o większych powierzchniach. Okazuje się, że ludzie już nie kupują tych 50-60 mkw. W bardzo podobnych cenach są już lokale 70/120-metrowe. 

MW: Czy mają Państwo jakąś ikonę swoich realizacji? Projekt, z którego są Państwo szczególnie dumni...

MH: Ikonę nie. Mamy w swoim portfolio wiele ciekawych realizacji. Myślę, że szczególnie interesujące są te projekty, które wykonywaliśmy na Starym Mieście czy Starej Pradze. Tam przeważnie projektowaliśmy wnętrza dla młodych ludzi. To są bardzo ciężkie inwestycje ze względu na to, że budynki są stare. Natomiast same wnętrza są bardzo imponujące...

KS: I inspirujące. Urządzenie takich przestrzeni jest uzależnione od samych inwestorów. Jeśli są to młodzi odważni ludzie, otwarci na nowe trendy i rozwiązania to pracuje się bardzo dobrze. Przede wszystkim my jako projektanci nie czujemy się ograniczani. Otwartość i zaufanie to chyba najważniejsze komponenty udanej współpracy. 

MW: Wspomniał Pan o projektach biur. Jak w tej chwili wyglądają takie aranżacje? Domyślam się, że nadal dominują przestrzenie open space. 

MH: Powierzchnie typu open space to nie jest nowy pomysł na zagospodarowanie przestrzeni biurowej. Myślę, że od jakichś 15 lat jest to w Polsce rozwiązanie bardzo popularne. Przestrzeń biurową aranżuje się w ten sposób od czasu, kiedy pojawiły się te większe biurowce. Powiedziałbym nawet, że w tej chwili dostrzega się już mankamenty tych rozwiązań i podejmuje się próby takiego aranżowania przestrzeni, żeby jednak trochę bardziej ją podzielić. Między biurkami stawia się wyższe ścianki. Dbając o szeregowego pracownika odchodzi się już raczej od takich rozwiązań. 

KS: To też zależy od inwestora. W większości przypadków rozwiązanie open space się jednak nie sprawdza, bo nie sprzyja skupieniu pracy. W takiej przestrzeni atmosfera jest nieco bardziej luźna. To jest korzystne w przypadku agencji reklamowych czy firm designerskich, gdzie ta kooperacja między pracownikami musi być „w chmurze” – w jednym pomieszczeniu, w jednej dynamicznej pętli. 

MH: Inaczej jest w przypadku stanowisk menedżerskich. Obecnie menedżerowie preferują oddzielne pomieszczenia do pracy, ale są one całkowicie przeszklone. Chodzi o pewną transparentność – pracownicy mogą mieć pewność, że ten człowiek też pracuje. Drzwi do gabinetu są zawsze otwarte. To są najnowsze trendy jeśli chodzi o pomieszczenia biurowe. 

MW: Czy często otrzymują Państwo zlecenie nadzoru autorskiego nad projektem? Pytam, bo zastanawiam się, jak wygląda ten rynek obecnie – czy klient woli, kiedy praca jest wykonana od początku do końca przez jedną pracownię, czy decyduje, że realizacją zajmie się sam. 

MH: To jest stosunek 80 do 20. Ogromna większość klientów korzysta z nadzoru autorskiego, bo jest to dla nich korzystne z wielu względów. Przede wszystkim – oszczędza ich czas. Zlecają całość jednej firmie, od której oczekują pożądanego efektu. Nie muszą poszukiwać dobrych ekip na własną rękę i wiedzą, do kogo się zwrócić, gdyby realizacja zawiodła ich oczekiwania. Ceny nadzoru nie są porażające, a takie rozwiązanie jest dużym odciążeniem dla inwestora. 

KS: Często się zdarza, że klienci, którzy nie decydują się na nadzór autorski, żałują tego, bo ze wszystkimi problemami – logistycznymi, zakupowymi itd. – zostają sami.  

MW: Zainteresowała mnie oferta franczyzy Premiere Design. Nie spotkałam się wcześniej z taką propozycją biura projektowego. Kiedy ją Państwo wprowadzili? 

MH: To jest mój autorski i bardzo świeży pomysł – powstał w lutym tego roku. Stworzyłem szablon umowy franczyzowej, która określa, na jaką pomoc potencjalny franczyzobiorca może u nas liczyć, czyli na przykład dobór lokalizacji oddziału, wyposażenie pracowni (m.in. meble zgodne ze standardem Premiere Design), pomoc przy rekrutacji pracowników i organizacja szkoleń. 

MW: Czy ta oferta cieszy się już powodzeniem? 

MH: Jak wspominałem, pomysł jest dość świeży, ale w tej chwili rozpoczynamy już rozmowy z potencjalnym franczyzobiorcą, który jest zainteresowany tego typu działalnością. 

Dziękuję za rozmowę.