Data dodania: 11/03/2010

Zagraniczna konkurencja po wejściu Polski do UE zaczęła pchać się do naszego kraju „drzwiami i oknami”, widząc tu niesamowite możliwości rozwoju dużej ilości inwestycji tzn. budowy dróg i autostrad, stadionów itp. Firmy polskie nie są pod tym względem w żaden sposób chronione przez państwo. Dla przykładu w Niemczech kładzie się na tę ochronę bardzo duży nacisk, a w Hiszpanii w czasie kryzysu gospodarczego bezwzględnie zabraniano sprowadzania konkurencji spoza granic, jeżeli były firmy hiszpańskie, które działały w określonej branży. – mówi Agnieszka Waryło-Goździk, właścicielka firmy KRAN-WARYŁO, polskiego lidera na rynku usług dźwigowych.

Magda Wójcicka (Kompas inwestycji): KRAN-WARYŁO jest liderem na polskim rynku, jeśli chodzi o usługi dźwigowe. Za rok firma będzie obchodziła 25. urodziny. Taki staż z pewnością wiąże się z dużym doświadczeniem na rynku. Chciałabym się dowiedzieć, jak Państwo wspominają swoje początki? Co było najcięższe, jeśli można w ten sposób ująć?

Agnieszka Waryło-Goździk (KRAN-WARYŁO): Firma KRAN-WARYŁO (wcześniej pod nazwą Zakład Usług Dźwigowych) powstała w 1986 roku. Na początku w czasach poprzedniego ustroju ciężko było działać prywatnym przedsiębiorcom, lecz zapotrzebowanie na usługi było znaczne stąd decyzja o założeniu tego typu przedsiębiorstwa. Dopiero po kilku latach wraz z przemianami gospodarczymi w kraju oraz jednoczesnym rozwojem również w budownictwie, prywatni przedsiębiorcy mogli bardziej rozwinąć się na rynku. Tak też i firma KRAN-WARYŁO mogła zakupić sprzęt od upadających firm „państwowych”. Również po roku '90 pojawiła się możliwość finansowania w formie leasingu dając jeszcze większe możliwości zakupu sprzętu i tak z czasem można było coraz bardziej poszerzyć wachlarz usług. Tabor firmy stale się powiększał. Po kilku latach działalności posiadając już większe doświadczenie oraz oferując wysoki poziom wykonywanych usług staliśmy się liderem na polskim rynku.

MW: Chciałabym się dowiedzieć od czego Państwo zaczęli, jakie usługi oferowali na początku i jak to się rozwijało?

AWG: Od początku firma zajmowała się świadczeniem usług dźwigowych. Zaczynaliśmy od małych żurawi – 4, 10 t – z czasem, w miarę zapotrzebowania na rynku i zwiększających się możliwości finansowych poszerzyliśmy naszą bazę sprzętową. Najpierw były to żurawie produkcji Polskiej Bumar-Łabędy itp. Równorzędnie świadczyliśmy też usługi w zakresie transportu, najpierw zwykłego, później ponadgabarytowego. W drugiej dekadzie lat 90. oraz po roku 2000 rozwój gospodarczy kraju spowodował zwiększone zapotrzebowanie na usługi dźwigowe i wtedy firma zaczęła się rozwijać bardziej dynamicznie. Pojawiały się coraz większe żurawie – przede wszystkim marki Liebherr. Dzięki możliwości finansowania (wtedy pierwszym leasingodawcą był Mercedes Benz Leasing) w 1993 roku zakupiono pierwszy duży żuraw Liebherr LTM 1160/1 (160 t), następnie w lutym 1999 roku sprowadzono do Polski żuraw Liebherr LTM 1140/1 (140 t). Jak na tamte czasy to był bardzo nowoczesny sprzęt. Ale prawdziwy rozwój zaczął się po roku 2000. Na początku, w czerwcu 2001, jako pierwszy w Polsce park maszynowy firmy KRAN WARYŁO wzbogacił się o żuraw Liebherr LTM 1400 (400 t), nieco później, bo w marcu 2004 roku o kolejny jeszcze większy Liebherr LTM 1500 (500 t). Wraz z rozwojem sprzętu dźwigowego coraz większe znaczenie zaczął mieć transport ponadnormatywny, który w dużej mierze służył do przewożenia osprzętu żurawi. Również po roku 2000 stopniowo zaczęliśmy wymianę sprzętu w naszym taborze – stare polskie żurawie zamieniliśmy na nowoczesne żurawie Liebherr oraz Terex/Demag. Wraz z rozwojem energetyki wiatrowej w firmie KRAN WARYŁO pojawiły się też kolejne duże żurawie, Liebherr LTM 1500-8.1 (500 t) a także jednostki kratowe Liebherr LG 1550 (550 t) oraz najnowszy LG 1750 (750 t), tym samym stając się polskim liderem w dziedzinie usług dźwigowych. Kompleksowej obsługa parków wiatrowych wymagała zakupu ciężkich zestawów do transportu podzespołów elektrowni wiatrowych, w tym dwa zestawy Mercedes Actros 4160 z naczepami Goldhofer 4+6 oraz Nooteboom 3+5 wraz z adapterem do transportu największych elementów wież elektrowni wiatrowych.

MW: Chciałabym jeszcze zapytać o wspomniane przez Panią elektrownie wiatrowe. KRAN-WARYŁO ma w swojej ofercie montaż i usługi remontowe tego typu obiektów. Kiedy zaczęli się tym Państwo zajmować (zauważyłam, że ubiegły rok był pod tym względem dość bogaty)? Gdzie zdobywali doświadczenie? Czy montaż takich elektrowni wymaga bardzo wyspecjalizowanej wiedzy?

AWG: Jak tylko w Polsce zaczęła się rozwijać energetyka wiatrowa, firma KRAN-WARYŁO zaczęła uczestniczyć przy budowie pierwszych farm. Gdy w 2002 roku powstawały projekty Cisowa i Zagórza nie dysponowaliśmy jeszcze na tyle szeroką ofertą sprzętową, żeby móc prowadzić montaż od początku do końca, jednak sprzęt pracował jako pomocniczy do dużych żurawi kratowych, które wtedy sprowadzane były z zagranicy. Kolejne większe projekty np. Tymień, były już częściowo montowane posiadanym przez nas sprzętem, a mianowicie – do połowy wysokości wieży wiatrak montowany był przy pomocy naszego żurawia Liebherr LTM 1400, a w dalszej części żurawiem kratowym (również sprowadzonym z zagranicy). Równocześnie sprzęt firmy KRAN-WARYŁO pracował przy całej obsłudze budowy, czyli załadunkach i rozładunkach poszczególnych elementów w porcie, na farmie a także montażu mniejszych urządzeń na ziemi. Inne mniejsze turbiny wiatrowe (do wysokości ok. 60-70 m) coraz częściej sprowadzane przez prywatne firmy montowane były żurawiem Liebherr LTM 1400 i LTM 1500. Pierwszym dużym projektem prowadzonym od początku do końca był w 2004 roku projekt 18 turbin w Lisewie, który był montowany przy pomocy żurawia Liebherr LTM 1500.

Rozwój energetyki wiatrowej oraz stale rosnące wymagania techniczne sprzętu skłoniły nas do podjęcia decyzji o zakupie w 2006 roku pierwszego żurawia kratowego Liebherr LG 1550, którego konstrukcja pozwala na osiągnięcie znacznie lepszych parametrów pracy niż te, które zapewniały nam posiadane do tej pory żurawie teleskopowe. To umożliwiło montaż wszystkich ówcześnie budowanych farm od początku do końca. Dalszy rozwój energetyki wiatrowej oraz jeszcze wyższe wymagania techniczne (elektrownie coraz wyższe i coraz cięższe) spowodowały konieczność zakupu jeszcze większego żurawia – Liebherr LG 1750.

MW: Ofertę mają Państwo rzeczywiście obszerną. Wiem, że firma jest obecna na rynkach zagranicznych, np. na Litwie. Czy gdzieś jeszcze?

AWG: Pracujemy w wielu krajach. Nasze żurawie poza Litwą obecne są na terenie Niemiec, Czech, Danii, Szwecji, Anglii, a nawet Irlandii, a nasz transport ciężki można spotkać w całej Europie. Szczególne znaczenie w tej kwestii, oprócz zapotrzebowania na te usługi przez naszych klientów, ma wpływ zagranicznej konkurencji, która po wejściu Polski do UE zaczęła pchać się do naszego kraju „drzwiami i oknami”, widząc tu niesamowite możliwości rozwoju dużej ilości inwestycji tzn. budowy dróg i autostrad, stadionów itp.

A prawda jest niestety taka, że firmy polskie nie są pod tym względem w żaden sposób chronione przez państwo. Dla przykładu w Niemczech kładzie się na tę ochronę bardzo duży nacisk, a w Hiszpanii w czasie kryzysu gospodarczego bezwzględnie zabraniano sprowadzania konkurencji spoza granic, jeżeli były firmy hiszpańskie, które działały w określonej branży. Nie powinno się również pominąć Włoch, gdzie niedopuszczalne są takie sytuacje.

MW: W zakresie usług specjalistycznych mają Państwo także remonty i montaż wież telefonii komórkowej. Czy to stanowi dużą część Państwa działalności?

AWG: Obecnie telefonia komórkowa jest już na tyle rozwinięta, że montaż kolejnych wież jest sporadyczny, a jedynie rozpoczęcie działalności nowych operatorów dostarcza zapotrzebowania na pracę sprzętu dźwigowego do montażu kolejnych masztów. Dziedzina ta była jednym z głównych kierunków prowadzonych usług w latach dziewięćdziesiątych. Wtedy to był dobry rynek.

MW: Teraz w ofercie, prócz bardziej standardowych i pewnie popularnych usług, takich jak dostarczanie sprzętu na budowy, mają Państwo także takie elementy, jak wyciąganie i wodowanie barek, jachtów, a także uczestnictwo w wysokościowych akcjach ratowniczych. Czy to są zlecenia, które Państwo często otrzymują?

AWG: Wodowanie oraz wyciąganie barek jachtów i innych jednostek pływających jest dość popularne szczególnie w regionie szczecińskim, na którym działamy. Tutaj w portach jachtowych mniejsze jednostki wyciągane są na zimę z wody a wiosną wodowane. Oprócz dość cyklicznych akcji przy pomocy naszego sprzętu wodowane są duże jednostki budowane w stoczniach, gdzie nie ma odpowiednich pochylni – czasem zdarza się, że większe jednostki (barki) wodowane są w dwóch częściach i dopiero obie części łączone już na wodzie. W ostatnim czasie zwodowano barki o wadze ok. 180 t wraz z żurawiem pływającym „Gucio”, a także dwie jednostki po 174 t i 236 t przy pomocy żurawia LG 1750.

Wysokościowe akcje ratownicze należą raczej do rzadkości. Częściej wykonujemy nietypowe usługi przy montażu wież i iglic na budowlach sakralnych, jak np. w styczniu 2008 roku. Na 110-metrowej wieży montowaliśmy wtedy 24-tonową iglicę na wieży Bazyliki Archikatedralnej p.w. Św. Jakuba w Szczecinie. Użyto wtedy nowo zakupionego żurawia Liebherr LTM 1500-8.1.

MW: Prowadzą Państwo także doradztwo techniczne. W jakim zakresie?

AWG: Z uwagi na charakter wykonywanych prac niezbędne jest posiadanie dużego doświadczenia, co umożliwia pomoc naszym kontrahentom przy doborze sprzętu dźwigowego oraz wykonanie specjalistycznych usług z pozoru niemożliwych do realizacji.

Rozmowę z klientem zwykle rozpoczyna zapytanie ofertowe z zakresem parametrów prac, a także niezbędnymi rysunkami, szkicami itd. W następnym etapie umawiana jest wizyta na budowie, gdzie omawiane są wszystkie szczegóły usługi, ocena zagrożeń, przeszkód i możliwości technicznych tak, aby po przyjeździe sprzętu na budowę uniknąć jakichkolwiek problemów.
Poza tym wykonujemy projekty montażu i ustawienia sprzętu na dostarczonym podkładzie geodezyjnym oraz służymy wszelką pomocą w zakresie doboru odpowiedniego osprzętu do żurawi w zależności od charakteru prac.

MW: Firma ma siedzibę w Szczecinie, ale dostarcza sprzęt na teren całego kraju i poza jego granice. Czy to nie nastręcza problemów logistycznych? Jak Państwo sobie z tym radzą? Domyślam się, że zleceń poza rynkiem lokalnym (poza Szczecinem), mają Państwo mnóstwo...

AWG: Oczywiście w samym Szczecinie niewiele jest pracy dla tak dużego taboru, dlatego działamy na terenie całej Polski i zagranicą. Umiejętność koordynacji transportu w zależności od zapotrzebowania na usługi pozwala tak zorganizować pracę, aby żurawie a także niezbędny osprzęt dotarł w odpowiednim czasie na miejsce usługi. Tak naprawdę posiadanie oddziału w innym rejonie kraju nie jest nam potrzebne. Tam, gdzie mamy dotrzeć docieramy i pracujemy w zależności od potrzeb. Czasami podczas większych, poważniejszych zadań koordynujemy pracę na miejscu. Jedyną przeszkodą w tej dziedzinie są urzędy, od których otrzymywane są niezbędne zezwolenia na przejazd sprzętu. Czas oczekiwania jest niewspółmiernie długi w stosunku do zapotrzebowania na usługi i konieczność zmiany lokalizacji sprzętu.

MW: Chciałabym się dowiedzieć, czy obecnie mają Państwo dużą konkurencję?

AWG: Na polskim rynku obecnych jest zaledwie kilka firm posiadających tak dużą gamę sprzętu, jednak są to przedstawicielstwa zagranicznych firm dźwigowych. KRAN-WARYŁO jest największą polską firmą ze stuprocentowym polskim kapitałem. Obecnie jest spore zainteresowanie na tego typu usługi. W ostatnim czasie daje się jednak odczuć nie tyle spadek zainteresowania, co niesamowity spadek cen, a co za tym idzie konieczność korekt ofert tak, aby móc skutecznie konkurować z innymi firmami – szczególnie z zagranicznymi, które mają za sobą potężny kapitał.

MW: Czy planują Państwo w najbliższym czasie poszerzenie oferty?

AWG: W najbliższych latach na pewno nadal jednym z głównych kierunków będzie rynek energetyki wiatrowej i w tej dziedzinie jesteśmy doskonale przygotowani do kompleksowej obsługi montażu wraz z transportem podzespołów. Plany rozbudowy sieci energetycznej, budowa gazoportu, budownictwo drogowe i przemysłowe to działy gdzie na pewno będziemy obecni. Jeżeli będzie potrzeba poszerzenia naszej oferty, rozważymy taką ewentualność.

MW: Jak poradzili sobie Państwo z czasem spowolnienia w branży budowlanej? Czy to było dla Państwa odczuwalne (mniej zleceń, albo zlecenia idące w jednym kierunku?)?

AWG: Owszem, od pewnego czasu daje się odczuć spowolnienie w branży budowlanej. Zleceń jest mniej, ale my staramy się być na tyle elastyczni, żeby sprostać potrzebom klientów i utrzymać swoją wysoką pozycję na rynku.

MW: Jaki będzie rok 2010?

AWG: Optymistycznie przewidujemy, że polska gospodarka ożywi się, a wszelkie przekładane i zawieszone inwestycje zostaną zrealizowane. Trudno powiedzieć, czy będzie to lepszy rok od roku 2009. Należy mieć nadzieję, że spowolnienie w branży budowlanej nie będzie już tak duże i nastąpi wzrost popytu na oferowane przez nas usługi.

Dziękuję za rozmowę.