Data dodania: 05/12/2008
Od nowego roku każdy dom i każde mieszkanie powinny mieć świadectwo energetyczne. Bez niego możemy mieć kłopoty z ich sprzedażą i kupnem. „Życie Warszawy” sprawdziło, jak na nowe przepisy zareaguje rynek nieruchomości. Dzięki świadectwu energetycznemu dowiemy się, jakie jest roczne zapotrzebowanie na energię w naszym domu czy mieszkaniu. Konieczność posiadania takiego dokumentu wymusza dyrektywa UE. Sporządzą go na podstawie wzoru Ministerstwa Infrastruktury specjalnie przeszkoleni rzeczoznawcy. Choć do końca roku tylko trzy tygodnie, nadal nie wiadomo, kto będzie miał uprawnienia do wydawania świadectwa. Ale specjaliści od nieruchomości alarmują: certyfikat niewiele powie użytkownikowi o nieruchomości. Nie określi klasy energetycznej budynku, jak w przypadku sprzętu AGD. – Poda tylko ilość energii wyrażoną w kilowatogodzinach przypadających rocznie na mkw. nieruchomości – mówi Tomasz Lebiedź, pośrednik nieruchomości w Warszawie. – A przecież tego nikt nie przeliczy na złotówki. Dodaje jednak, że agenci nieruchomości zastanawiają się, na ile posiadanie świadectwa zmieni ceny na rynku. – Sam certyfikat niczego nie zmieni, a i wysoka ocena w nim zawarta, też raczej nie – komentuje Małgorzata Czerwińska z agencji nieruchomości Maxon. – Dla kupujących liczy się przede wszystkim lokalizacja, funkcjonalność. Może za kilka lat klienci docenią energooszczędne domy.