Data dodania: 30/07/2010

U nas przeciętny odbiorca albo inwestor jeszcze nie jest tak estetycznie przygotowany. My jako projektanci musimy często toczyć bardzo poważne boje, żeby udało się wstawić drobne formy architektury o nowoczesnych kształtach. Niestety ciągle się uważa, że coś co udaje starą formę jest ładne. Nie muszę dodawać, że bardzo często jest to kicz – mówi Barbara Kraus-Galińska z warszawskiej Pracowni Architektury Krajobrazu ABIES. 

Magda Wójcicka (Kompas inwestycji): Z tego co wiem, projektowaniem przestrzeni miejskich zajmuje się Pani od czasów, kiedy pojęcie architektura krajobrazu w Polsce jeszcze właściwie nie istniało. Jakie zmiany na tym polu udało się Pani zaobserwować? 

Barbara Kraus-Galińska (ABIES): Rzeczywiście – projektuję od około 30 lat. Myślę, że w kontekście projektowania zieleni wtedy i teraz możemy mówić o relacji dwóch różnych światów. Zmiany, które zaszły w samym budownictwie są ogromne, a wydaje mi się, że zmiany w projektowaniu zieleni są jeszcze większe. Kiedy zaczynałam pracę, pojęcie przestrzeni publicznej rzadko funkcjonowało w języku projektowym. Mówiło się o zieleni po prostu i była to zupełnie marginalna działalność, jeśli chodzi o proces inwestycyjny. Przywiązywano do tego bardzo małą wagę. Poza tym inwestorzy dysponowali niewielkimi środkami finansowymi i jeśli już udało się coś zbudować, to na „wykończenie” tego zielenią najczęściej nie zostawało nic, albo na tyle mało, że nie było możliwości dobrego zagospodarowania przestrzeni. Bardzo ważnym czynnikiem ograniczającym pracę projektanta w tamtym czasie była ograniczona dostępność materiałów. Mieliśmy do dyspozycji asfalt, beton, płyty chodnikowe i żwir (w ekskluzywnych miejscach).

Jeśli chodzi o rośliny, to też wybór był bardzo ograniczony. Bardziej wyszukaną roślinność sadziło się w miejscach prestiżowych. Produkcją roślinności dla miast i wykonawstwem zajmowały się zakłady państwowe. Produkowały oczywiście to, co było najłatwiejsze w hodowli i utrzymaniu. Ograniczenia wynikały też z braku świadomości, że zieleń jest potrzebna. 

MW: A zieleń osiedlowa? W tej chwili wydaje się czymś oczywistym, przynajmniej kiedy mówimy o nowo powstałych kompleksach mieszkaniowych. A wtedy? 

BKG: To, co widzimy w serialach czy filmach z tamtego czasu doskonale pokazuje, jak wtedy wyglądało otoczenie osiedli. Przez całe lata po oddaniu budynków do użytkowania mieszkańcy nadal chodzili w błocie. O miejscach rekreacyjnych w zieleni w zasadzie nie było mowy. Pierwszą dzielnicą w Warszawie, która zaczęła wymagać wyższego standardu projektowania przestrzeni był Ursynów. To tutaj powstawały jedne z pierwszych, z prawdziwego zdarzenia, place zabaw i tereny sportowe. Pamiętam, że wtedy projektowałam pierwsze drewniane zabawki dla osiedlowych dzieci. One oczywiście znacznie odbiegały standardem wykonania od tego, z czym mamy do czynienia w tej chwili – były bardzo proste i dość prymitywnie wykonane – ale był to pewien impuls do podejmowania dalszych działań. Później widziałam całą masę powtórek tych naszych projektów. 

MW: Wspomniała Pani o materiałach. Czy w nowoczesnym projektowaniu duże znaczenie ma technologia? 

BKG: Jeśli chodzi o technologię, to skok jest olbrzymi. Mamy dostęp do prawie wszystkich nowoczesnych rozwiązań. Najwięcej zmieniło się w ciągu ostatnich dziesięciu/kilkunastu lat. 

MW: O jakich technologiach możemy tutaj mówić? 

BKG: Doskonałym przykładem są zielone dachy, które na początku były bardzo skromne, a w tej chwili funkcjonują jak normalne ogrody. Powstają tutaj oczka wodne, fontanny, sadzi się drzewa i bardziej wyszukaną roślinność. Kolejnym elementem, który przeszedł ogromną transformację technologiczną, są nawierzchnie. 

MW: Właśnie – czym zastąpiono beton i płyty chodnikowe? 

BKG: Oczywiście nadal używa się elementów betonowych, ale nie mówimy już tutaj o jednym rodzaju betonu. Wybór jest dużo większy. Poza tym materiały, z których korzystamy teraz są dużo lepszej jakości, mogą mieć różne kolory, faktury itd. Kiedyś boiska pokrywało się trawą naturalną, kładziono nawierzchnię kortową, ziemną albo asfalt. W tej chwili do wyboru mamy też cały szereg nawierzchni syntetycznych, które w zależności od tego, jaką mają grubość, odpowiednio łagodzą upadek. Na placach zabaw stosuje się nawierzchnię grubszą, na boiskach trochę cieńszą. Na nawierzchnie ścieżek również stosuje się materiały syntetyczne, albo łączone (naturalne kruszywo połączone ze sztucznym tworzywem). Paleta możliwości jest ogromna. Znacznie lepiej wygląda też sprawa nawierzchni naturalnych, kamiennych (np. kostka granitowa) i mineralnych czy tłuczniowych. Do tej pory korzysta się też z rozwiązań „tradycyjnych”, takich jak asfalt. Nie jest to już jednak materiał, który pamiętamy sprzed lat. Asfalty – bo jest cała gama rodzajów – są bardzo uszlachetnione, twardsze, nie topią się pod wpływem wysokiej temperatury. Mogą mieć też różne kolory i domieszki naturalne. 

MW: Asfalt kojarzy się jednak niezbyt dobrze. 

BKG: Wynika to z faktu, że jesteśmy przyzwyczajeni do materiału sprzed dwudziestu lat – szarego, brzydkiego, połatanego. W polskim społeczeństwie jest „naturalny” opór przed nim, ale w parkach na Zachodzie projektanci chętnie go wykorzystują. Tam w ogóle nie kładzie się kostki betonowej, która u nas do tej pory jest bardzo popularna. Świadomość, że jak na przestrzeń parkową to materiał zbyt miejski, uliczny, jest tam większa. Generalnie asfalt na parkowej ścieżce wygląda dużo bardziej naturalnie. Myślę, że to rozwiązanie także u nas stanie się popularne, ale społeczeństwo musi odreagować piętrzącą się przez lata „asfaltową” niechęć. 

MW: Wróćmy do elementów nowoczesnego parku. 

BKG: Niemałe znaczenie mają tzw. drobne formy architektury. Kiedyś mieliśmy tylko jeden model ławek w całej Polsce – tzw. „typ warszawski”. Takie ławki były w każdym polskim parku. Jeśli ktoś chciał mieć coś innego, musiał sam to zaprojektować. Ale wyprodukowanie tego potem nastręczało sporych trudności – nie było odpowiednich producentów. W tej chwili oferta jest olbrzymia, a projektowaniem i produkcją małej architektury zajmuje się mnóstwo firm w kraju i zagranicą. Przy czym od razu mogę dodać, że propozycje projektantów zagranicznych są póki co ciekawsze i jest ich więcej. Tutaj znowu pojawia się kwestia dorośnięcia społeczeństwa do pewnej estetyki. U nas przeciętny odbiorca albo inwestor jeszcze nie jest tak estetycznie przygotowany. My jako projektanci musimy często toczyć bardzo poważne boje, żeby udało się wstawić drobne formy architektury o nowoczesnych kształtach. Niestety ciągle się uważa, że coś co udaje starą formę jest ładne. Nie muszę dodawać, że bardzo często jest to kicz. Ale na szczęście i tu zaczyna się zmieniać.

MW: Jak w takim razie Pani zdaniem powinien wyglądać nowoczesny park? Czy jest to właśnie kwestia dobrania małej architektury o odpowiedniej estetyce? 

BKG: Podstawą każdego obiektu architektonicznego jest funkcja. W związku z tym przestrzeń publiczna musi zaspokajać potrzeby tych ludzi, którzy będą z niej korzystać. Przy trybie życia, jaki prowadzi w tej chwili większość ludzi, priorytetem staje się zapewnienie im jak największej ilości ruchu. Dlatego przestrzeń zielona musi być zaprojektowana w taki sposób, żeby znalazły się w jej ramach elementy zachęcające do aktywności fizycznej. Pojawiają się tam właśnie boiska, place do gier i zabaw dla dzieci, a nawet place z urządzeniami do fitness. 

MW: To ciekawe. Projektowali Państwo takie miejsca? 

BKG: Tak, oczywiście. Ostatnio zaprojektowaliśmy taki plac w ramach modernizacji parku Stawy Cietrzewia w dzielnicy Włochy i samodzielny, duży plac na Mokotowie. Znajdą się tam właśnie miedzy innymi urządzenia do fitness. 

MW: Rozumiem, że ten fragment parku będzie jakoś zadaszony.

BKG: Nie – będzie na powietrzu. Te urządzenia są konstruowane i zabezpieczane w taki sposób, że warunki atmosferyczne im nie szkodzą. Oczywiście funkcjonują na innej zasadzie niż sprzęt, który spotykamy w klubach fitness. One muszą dostosowywać się do możliwości każdego użytkownika. Są tak konstruowane, żeby nie powodować kontuzji. Tutaj obciążeniem jest ciężar własny ciała ćwiczącego. Prócz urządzeń fitness w parkach pojawiają się ścieżki dla rolkowców czy tzw. skateparki. 

MW: To jedna z funkcji – sport. Jednak nie sądzę, żeby do parku przychodzili tylko spragnieni wysiłku fizycznego. 

BKG: Pobudzenie aktywności fizycznej u użytkowników parku to jedno. Drugie to stworzenie miejsc odizolowanych, w których można po prostu posiedzieć tzw. rekreacja bierna. Trzecia sprawa to stworzenie w parku przestrzeni, w której ludzie mogliby się integrować. Ważnym elementem programu nowoczesnego parku jest również stworzenie stref o charakterze kulturalno-edukacyjnym jak amfiteatr, ekspozycje plenerowe o różnej tematyce, ścieżki edukacyjne itp. Chodzi więc o to, żeby korzystający z przestrzeni zielonych mogli w nich znaleźć coś dla siebie, żeby funkcja takich miejsc była szeroka. Przestrzeń parkowa stanowi rodzaj oferty. To co w tej chwili jest bardzo popularne, to uwzględnianie w projektach wody – wszelkich stawów, oczek wodnych, fontann. Możliwości technicznych jest dużo. Ograniczeniem są najczęściej pieniądze, bo przy realizacji dużych projektów wchodzą już w grę miliony złotych. 
Trzeba również dodać, że współcześnie projektowane przestrzenie zieleni nie mogą pomijać zagadnień ekologicznych, w tym głównie zagadnień związanych z gospodarką wodami opadowymi. Pod tym względem jesteśmy jeszcze daleko za Zachodem.

MW: Zajmowali się Państwo rewitalizacją historycznych terenów zieleni. Jakie ma Pani spostrzeżenia związane z tą działalnością? 

BKG: Łatwo wychwycić pewne wytyczne warszawskiego konserwatora zabytków, który woli, żeby nie umieszczać żadnych elementów historyzujących, jeśli nie ma dokumentacji historycznej, która wyraźnie określa, jak to wyglądało. Jest wytyczna, żeby stosować elementy współczesne o neutralnej, prostej formie. Zgadzam się z tym całkowicie. Do tego też trzeba przekonać społeczeństwo. Jak wspominałam mała architektura, która naśladuje stary styl, w Polsce nadal kojarzy się z czymś lepszym i jest w pewien sposób hołubiona. Często jest po prostu kiczowata. 

MW: Chciałabym teraz zapytać o projektowanie przestrzeni zielonej w okolicach centrów handlowo-usługowych i osiedli mieszkalnych. Czy proces projektowy toczy się równolegle z procesem projektowania budynku? 

BKG: To sytuacja idealna. Projektując obiekt, niezależnie od tego, jaki miałby być – handlowo-usługowy, biurowy czy mieszkalny – architekt powinien mieć też wizję terenu, na którym budynek stanie. To sprawa świadomości kontekstu. Wiadomo że otoczenie stanowi pewną ramę i nie powinno się o nim zapominać.

Są architekci, którzy bardzo dużą wagę przywiązują do terenu i w większości sami chcą wszystko zaprojektować. W takich przypadkach do mnie trafia już tylko zieleń, bo oni sami zajmują się też małą architekturą. Są też tacy, którzy tego nie lubią – źle się w tym czują i wolą zlecić to architektowi krajobrazu. Na pewno dużym błędem jest projektowanie budynku bez uwzględnienia warunków terenowych. Jest to z pewnością wynik tego, że otoczenie i kontekst budynków były kiedyś sprawami naprawdę marginalnymi. W tej chwili to się zmienia. 

MW: Przez lata zaprojektowała Pani mnóstwo przestrzeni zielonych w Warszawie. Czy mogłaby Pani wskazać swoje ulubione realizacje? 

BKG: Bardzo lubię Marinę Mokotów, bo efekt naszej pracy jest tutaj doskonale widoczny: świetnie zaprojektowana zieleń, której na dodatek jest tam mnóstwo (60 proc. powierzchni biologicznie czynnej). Inwestor położył tutaj bardzo duży nacisk na stronę projektową i wykonawczą. Znajduje się tam duży zbiornik wodny, który korzystnie wpływa na definiowanie tej przestrzeni. Są tam zabytkowe wały fortowe, fragment historycznego systemu fortyfikacji warszawskiej. Na części tych wałów powstał już park. Teraz pracujemy nad dalszą koncepcją, bo Marina Mokotów się rozbudowuje. Moim zdaniem nie ma w Warszawie drugiego w tej skali zespołu mieszkaniowego, w którym byłoby tak dużo i tak dobrze zaprojektowanej i zrealizowanej zieleni. 

Jestem bardzo zadowolona z modernizacji parku na Kępie Potockiej. W tej chwili trwają też prace nad rewitalizacją Parku Zdrojowego w Konstancinie. Mam nadzieję, że to będzie moja ulubiona realizacja. Jak Pani wspomniała, projektów które przygotowaliśmy było dużo. Wybranie kilku ulubionych nie jest więc takie proste, bo w każdy projekt wkłada się dużo serca. 

Dziękuję za rozmowę. 

 

fot. Osiedle Marina Mokotów w Warszawie 

 

fot. Osiedle Marina Mokotów w Warszawie  

 

fot. Osiedle Marina Mokotów w Warszawie  

 

fot. Osiedle Marina Mokotów w Warszawie  

 

fot. Amfiteatr w parku w Konstancinie