Data dodania: 23/02/2018

Spółka NC Investment przesadziła o kilkadziesiąt metrów dalej dwupniowy dąb szypułkowy rosnący na działce przy ulicy Pełczyńskiego 20C w Warszawie. Drzewo miało wysokość trzech pięter. To przykład działalności deweloperskiej, która nie jest ukierunkowana na wyciśnięcie z działki jak największego PUM.

 

Wielogodzinną i zakończoną sukcesem operację przesadzenia 29-tonowego dębu szypułkowego przy użyciu ciężkiego 90-tonowego dźwigu zrealizowała specjalistyczna firma Aspiracje Ogrodowe. Prace przeprowadzono na budowie jednej z inwestycji NCI, gdzie powstaje 35 mieszkań. Okaz dębu będzie odtąd zdobił front budynku.

 

Deweloper NC Investment przesadził dąb w obrębie swojej inwestycji w Warszawie. Fot. mat. inwestora

 

- Promujemy ochronę wartościowej zieleni zastanej na terenie inwestycji. Zależy nam na zachowaniu dużych, wieloletnich drzew z naszych działek. Gdybyśmy mieli kupować takie egzemplarze nie byłoby nas na nie stać. Kupowanie drzew w tym wieku, w tych gabarytach i sadzenie ich ani nie jest przyjęte, ani nawet możliwe. Jeśli mamy okazję zachować drzewo wówczas robimy to - podkreśla Piotr Laszkiewicz, prezes holdingu NC Investment.

 

To nie jedyna w ostatnim czasie operacja ratowania drzewostanu. NC Investment przesadził również dąb szypułkowy na budowie przy ulicy Lazurowej 166 w Warszawie. Drzewo trafiło na teren publiczny, ponieważ na działce dewelopera zabrakło miejsca. Budżet generalnego wykonawcy na zieleń wynosił 20 tys. zł. Tymczasem budżet tej samej części inwestycji w oparciu o założenia NCI wynosił 120 tys.

 

Dlaczego na rynku deweloperskim przytłaczająca większość obiektów powstaje w ostrych granicach działek i jedyne wolne miejsce, jakie pozostaje po zbudowaniu budynku to zazwyczaj chodnik, rzadziej już plac zabaw dla dzieci i skromne patio? Jak przyznaje Rafał M. Maresch, wiceprezes NC Investment, w slangu branży deweloperskiej nazywa się to „zabijaniem działki”. Oznacza to zabudowę dla jak największego parametru PUM. W podejściu takim dominuje maksymalny możliwy do osiągnięcia zysk kosztem walorów użytkowych, architektonicznych i estetycznych.

 

- Większość firm deweloperskich „zabija” działki i jest to dla nich oczywiste, ponieważ to czysta ekonomia. Robiąc jednak maksymalną ilość mieszkań w budynku ciężko zadbać o ich prawidłowe funkcje, rozkład i optymalne rozwiązania wewnątrz lokali. Jest to budownictwo ukierunkowane na wyciśnięcie z działki jak największego PUM, ale nie na architekturę jako taką i cierpi na tym również architektura krajobrazu. W takim budownictwie – w ostrych granicach działek – nie ma z reguły miejsca na zieleń poza wewnętrznym patio sytuowanym zazwyczaj na płycie garażu podziemnego. Dla drzew nie jest to wystarczające środowisko. My natomiast staramy się dbać o każdy szczegół budynku i działki. Chcemy, aby system wartości architektów był emanacją naszego - wyjaśnia Rafał M. Maresch.

 

- Maksymalizacja PUM nigdy nie była naszym celem samym w sobie. Nieforemne mieszkania, tzw. resztówki, sprzedają się latami, a wiadomo przecież, że deweloper zarabia dopiero na ostatnich mieszkaniach. Dobre mieszkania sprzedają się w miarę równo, ponieważ nie ma gorszych, nie ma lepszych. Z każdej naszej działki moglibyśmy uzyskiwać znacznie większy PUM, ale tego nie robimy. W zamian dajemy klientom bardzo dobre mieszkania i estetyczne otoczenie budynku, a to jest nie do pogodzenia przy wspomnianym budownictwie ukierunkowanym na maksymalny zysk, na jaki pozwala decyzja o warunkach zabudowy - zaznacza wiceprezes NC Investment.