Data dodania: 19/01/2010

Od rozstrzygnięcia konkursu na projekt Muzeum minęło półtora miesiąca i choć już prawie pewne jest, że budynek w takim kształcie powstanie, projekt nadal wywołuje mieszane uczucia i jest tematem sporów. Wczoraj w Centrum Sztuki Współczesnej miała miejsce debata na ten temat. 

W spotkaniu brał udział Bohdan Paczkowski, architekt z Paczkowski et Fritsch Architectes – pracowni, która konkurs wygrała, Jerzy Majewski, publicysta i varsavianista, Jarosław Trybuś, historyk sztuki oraz przedstawiciele innych pracowni, architekci i mieszkańcy Warszawy, zainteresowani losem Muzeum. A opinie na jego temat były różne. 

Przypomnijmy – projekt, który zwyciężył stanowi prostą propozycję. Budynek Muzeum ma być przejrzystym w formie pawilonem, z funkcjonalnym podziałem wnętrz. Jego kompozycja ustrukturyzowana jest wzdłuż wewnętrznej uliczki-forum, wzdłuż której rozmieszczone są z jednej strony sale ekspozycyjne, a z drugiej pomieszczenia administracyjne i techniczne. Projektanci proponują tutaj przejrzyste ściany i charakterystyczny, prześwietlony dach, co ma służyć funkcjonalności obiektu, a także jego oszczędności energetycznej. Chodzi tutaj przede wszystkim o zapewnienie mu jak największego dostępu do światła dziennego, a tym samym zminimalizowania kosztów związanych z oświetleniem eksponatów. Ekrany, które mają zatrzymywać światło słoneczne od strony południowej, będą jednocześnie dostosowywać natężenie naturalnego oświetlenia w zależności od pory roku. Projektantom szczególnie zależało na tym, żeby zachować w budynku optymalny bilans energetyczny. Podkreślał to również na wczorajszym spotkaniu Bohdan Paczkowski z Paczkowski et Fritsch Architectes. – To jest budynek, który żyje, w zależności od potrzeb energetycznych i od potrzeb wystawy. Obiekty z dużymi powierzchniami okien są bardziej energooszczędne. 

Ten aspekt projektu właściwie nie spotkał się z żadnymi zarzutami. Trudno bowiem kwestionować sensowność takich rozwiązań – zwłaszcza w sytuacji, kiedy borykamy się z kryzysem, także w branży budowlanej i kiedy coraz częściej jesteśmy zmuszeni do korzystania z jak najbardziej ekologicznych rozwiązań. Budynek zaproponowany przez zespół Paczkowskiego z pewnością spełnia te normy. Dodatkowo zastosowano tutaj nowoczesne rozwiązanie izolacyjne, które także wpisuje się w politykę oszczędzania energii. Mianowicie fasady części ekspozycyjnej mają być zamknięte potrójnym szkleniem, z 10-centymetrową warstwą półprzejrzystego żelu o wysokiej wartości izolacyjnej. Paczkowski zwrócił uwagę na fakt, że nowo zaprojektowany budynek Muzeum Historii Polski jest obiektem elastycznym, dopasowującym się do aktualnych potrzeb. 

Grzech pierworodny – lokalizacja


Problem z tym projektem polega jednak nie na jego estetyce i funkcjonalności – przynajmniej w większości przypadków są one akceptowane – ale raczej na jego umiejscowieniu. Nowe Muzeum, zainspirowane ideą mostu, miałoby po pierwsze połączyć brzegi Trasy Łazienkowskiej, spinając poszczególne segmenty historycznej zabudowy skarpy, a po drugie – łączyć się przestrzennie z dziedzińcem Zamku Ujazdowskiego – Centrum Sztuki Współczesnej. Tego typu rozwiązanie spotyka się z większym oporem ze strony komentatorów projektu. Jerzy S. Majewski, varsavianista, który o zwycięskim projekcie wypowiada się w gruncie rzeczy dość pochlebnie, zauważa, że lokalizacja tego budynku nie jest najlepsza. – Jest grzechem pierworodnym, gdyż wymusiła budowę ogromnego budynku kubaturowego obok Zamku Ujazdowskiego. – mówi – Zamek pierwotnie górował nad otoczeniem, jest obiektem wolnostojącym. Sąsiedztwo MHP jest jakością wątpliwą.

Wątpliwości Majewskiego budzą także parkingi, zaplanowane przy nowej siedzibie Muzeum. Varsavianista proponuje raczej wtopienie ich w skarpę, podobnie zresztą jak samego budynku, który tylko wówczas pozostawałby neutralny dla Zamku Ujazdowskiego. 

Odpór tym zarzutom daje historyk sztuki, Jarosław Trybuś. – Czy można z jeszcze większym szacunkiem odnieść się do Zamku Ujazdowskiego niż uczyniono to w tym projekcie? - pyta - Można by pewnie – chowając budynek pod ziemię. Ale czy to byłaby energetycznie, ekonomicznie, a zatem energetycznie odpowiedzialna decyzja? 

Odpowiedź jest oczywiście negatywna. Budynek schowany pod ziemią jest przecież dużo bardziej chłonny energetycznie, nie jest w stanie wykorzystać na dużą skalę energii słonecznej. Tym samym zaburza nowoczesne myślenie o architekturze i budownictwie, które w czasach współczesnych ma być przecież polem do stosowania rozwiązań wartościowych energetycznie. 

Trybuś zaznacza, że prócz dobrej jego zdaniem lokalizacji, sam obiekt jest bardzo praktyczny i funkcjonalny, a przy tym skromny i elegancki. – To nie będzie błyskotka. Takich ikon, opartych na zrozumieniu współczesności potrzebuje Polska i Europa na początku wieku. - mówi. Poza tym zaznacza bardzo istotną kwestię – lokalizacja obiektu jest już nieodwołalna. A tym samym dyskusja na ten temat się kończy. 

Nie skończyła się jednak. Właściwie, jak wynikło z kolejnych wypowiedzi biorących udział w debacie – jest to kwestia, która wzbudza największe kontrowersje. Pojawiają się obawy, że nowy budynek, mimo że niższy od Zamku, będzie zaburzał dotychczasowy sposób jego funkcjonowania. Odległość między nimi nie będzie bowiem duża – zaledwie 24 metry. – Takie rozwiązanie to scalenie na siłę niespójnych dla siebie obiektów. A Zamek jest ikoną i trzeba go zachować. - mówi dyrektor Centrum Sztuki Współczesnej Wojciech Krukowski – Nie można twierdzić, że ten szklany masyw znalazł najlepszą skalę z możliwych. - dodaje. 

Odpór tym zarzutom daje sam Paczkowski. – Przeszłość to nie jest martwa, zastygła całość. Nie ma nic lepszego nic jej mariaż z przyszłością. - mówi. 

W kwestii lokalizacji i kompozycji samego budynku pojawiały się także wątpliwości dotyczące pomysłu zadaszenia Trasy Łazienkowskiej. Z jednej strony wiąże się to bowiem z pozbawieniem wjeżdżających do stolicy pewnych walorów estetycznych, z drugiej zaś – z oszczędzeniem im estetyki, która dla wielu interesująca nie jest. 

Głosy z drugiej strony 

Okazuje się jednak, że prócz głosów odnoszących się do lokalizacji nowego obiektu pojawiały się też takie, które chciałyby, żeby sam budynek przybrał inną formę – bardziej reprezentatywną. Jak zauważył Marcin Piechowicz, jeden z uczestników dyskusji – Warszawa rozwijała się równolegle do Wisły. Budynek powinien być co najmniej równorzędny z budynkiem Zamku. Tymczasem przedstawiony projekt jest podporządkowany Zamkowi i Osi Stanisławowskiej. 

Dyskusja właściwie się nie kończy. Nikt nikogo nie przekonał, zresztą czas na zmiany lokalizacji, która jest najbardziej dyskutowanym elementem projektu, już minął. Odrzucone też zostały protesty, które po ogłoszeniu wyników konkursu złożyły dwie pracownie biorące w nim udział: APA Kuryłowicz i JEMS Architekci. Jedyne czego teraz można się spodziewać, to drobne zmiany, które zapowiadają projektanci z Paczkowski et Fritsch Architectes. Wiadomo jednak, że nie będą one dotyczyć umiejscowienia obiektu. 

Red.: Magda Wójcicka

 

 

Projekt MHP

 

Projekt MHP

 

Projekt MHP w Warszawie 

 

Projekt MHP w Warszawie 

 

Projekt MHP w Warszawie 

fot.: Projekt Muzeum Historii Polski - Paczkowski et Fritsch Architectes