Data dodania: 29/03/2010

Naszym celem jest długowieczność techniczna i estetyczna budynku – to dla nas niezwykle istotne, wręcz obsesyjnie. Nie realizujemy każdego zlecenia – kompromisy zawsze powodują kaca. - mówi Piotr Hofman, Prezes Zarządu Biura Projektowego Dedeco Sp. z o.o.

Magda Wójcicka (Kompas inwestycji): W przyszłym roku spółka Dedeco skończy 20 lat. Jak wyglądały jej początki? 

Piotr Hofman (Dedeco): Mały pokój, wynajęty w domu jednorodzinnym, czerwony plastikowy telefon z tarczą, trzy deski kreślarskie, lipowe – z czasów studiów. Żadnych zleceń, wiara w przyszłość i olbrzymia ekscytacja. Tak to pamiętam. To był rok 1991. Zaczynał się mit prywatnej przedsiębiorczości – dwa lata po Okrągłym Stole i już w trakcie reform Balcerowicza. W 1988 roku uzyskałem dyplom architekta na Politechnice Szczecińskiej. W 1989 roku byłem po rocznym pobycie w wojsku. Pracowałem niecałe dwa lata w biurach projektów, miałem więc nikłe doświadczenie zawodowe i menedżerskie, ale jednocześnie graniczącą z zadufaniem wiarę w siebie. Pierwsze projekty, jakie robiliśmy w Dedeco to wnętrza sklepów, domy jednorodzinne i przebudowy. Z perspektywy dnia dzisiejszego widzę, jakie to wszystko było trudne.

MW: Dwie dekady to wystarczająca ilość czasu, żeby odkryć w jakiej kondycji była kiedyś i jest obecnie polska architektura. Na co zwracano uwagę kilka lat temu, a co jest ważne teraz? 

PH: Tak jak 20 lat temu polska architektura jest w kondycji i dobrej, i złej. Moim zdaniem najważniejsza zmiana to coraz większa świadomość tzw. „szerokiej publiczności”, że budynek ma wartość nie tylko techniczną, ale i estetyczną. Jako społeczeństwo jesteśmy coraz lepiej wyedukowani w tym zakresie. Architektura nie jest już tylko działką garstki specjalistów. 

MW: Jak duże znaczenie w Polsce ma projektowanie obiektów ekologicznych? Mam tutaj na myśli przede wszystkim budynki w dużym stopniu samowystarczalne, na przykład pod względem energetycznym.

PH: Wystarczyłoby wziąć „pod lupę” wszystkie obiekty wybudowane w ostatnich pięciu latach w Polsce i sprawdzić to statystycznie. Założę się, że bardzo niewiele projektów jest proekologicznych. Jeśli uświadomimy sobie dodatkowo, że w Polsce są jeszcze miasta, w których fekalia z kanalizacji sanitarnej są zrzucane bezpośrednio do rzek oraz odprowadzane, oczywiście „na dziko”, do otwartych cieków wodnych, a śmieci wyrzuca się z ciężarówek w lasach, bo tak jest taniej, to mamy z tym wciąż olbrzymi problem. Myślę, że w takim kontekście rozmowa o budynkach proekologicznych jest trochę na wyrost. 

MW: Wróćmy zatem do Dedeco. W swoim portfolio mają Państwo projekty różnego typu: obiektów użyteczności publicznej (biurowe, handlowo-usługowe, hotelowe) i mieszkaniowe. Co Dedeco projektuje najchętniej? Czy można powiedzieć, że w czymś się Państwo specjalizują? 

PH: Nie zabrzmi to spektakularnie: projektujemy duże centra handlowe, obiekty użyteczności publicznej i budynki mieszkalne, czasami coś bardziej inżynierskiego (np. molo w Pobierowie, centra logistyczne, fabryki). Interesują nas duże projekty, wymagające nie tylko kreatywności, ale również zdolności organizacyjnych. Wierzymy, że każdy budynek i obiekt, bez względu na jego funkcje, może być po prostu ładny.  

MW: Chciałabym zapytać o projekt budynku Wydziału Matematyki i Nauk Informacyjnych Politechniki Warszawskiej, który powstał pod koniec 2009 roku. Zaprojektowany przez Państwa obiekt będzie się charakteryzował bardzo nowoczesną estetyką, mimo że stanie na terenie zabytkowym kampusu głównego Politechniki. Czy tak nowoczesna forma nie spotykała się z niechęcią konserwatora zabytków? Jak rozumiem musieli Państwo być z nim w stałym kontakcie... 

PH: Wytyczne konserwatorskie Politechnika Warszawska uzyskała przed rozpoczęciem prac projektowych. Konserwator zabytków nie miał wielu uwag, a nasza współpraca układała się bardzo dobrze. Tak naprawdę kontakt z urzędem konserwatora pomógł temu projektowi. Budynek MINI stoi dokładnie w środku kampusu, wśród budynków o różnorakiej formie i wielkości. W trakcie rozmów z Zamawiającym doszliśmy do wniosku, że budynek powinien być lekki, transparentny i refleksyjny – w sensie fizycznym odbijać otoczenie i je wzbogacać poprzez kolejne plany. Budynek „twardy” i ciężki nikogo tu nie przekonywał. Szczególnie przy tej okazji chciałbym podziękować za współpracę pani Dziekan Irminie Herburt i architektom, profesorom Politechniki Warszawskiej – Panu Konradowi Kucza-Kuczyńskiemu i Lechowi Kłosiewiczowi. 

MW: W ubiegłym roku Dedeco wygrało też konkurs architektoniczny na projekt pomostu spacerowo-cumowniczego w Pobierowie. W Państwa portfolio to chyba jedyna tego typu realizacja. Na czym polega specyfika projektowania takich budowli? 

PH: Specyfika takiej inwestycji to ogromna ilość uzgodnień urzędowych i mnogość różnych opracowań specjalistycznych, włącznie ze zmianą planów przestrzennych. Sam charakter inwestycji jest mocno inżynierski. Z estetycznego punktu widzenia to w zasadzie bardzo jednorodny kontekst przestrzenny – tylko morze, morze i morze... Zaproponowaliśmy bardzo regularną, minimalistyczną architekturę, a natura nam pomogła. Wolna przestrzeń, tak charakterystyczna dla architektury minimalistycznej, stała się częścią tej budowli. 

MW: Czy już wiadomo, kiedy projekt będzie realizowany? 

PH: Realizację planuje się na rok 2012. Gmina ma jednak jeszcze przed sobą starania o dofinansowanie inwestycji. 

MW: Na liście projektów Dedeco jest oczywiście dużo więcej projektów obiektów użyteczności publicznej (np. Puławski Park Naukowo-Technologiczny, budynek biurowy firmy EPA, zespół hotelowy Imperial Park itd.). Czy któryś z nich nastręczył Państwu szczególnych trudności?

PH: Przepraszam za trywialną odpowiedź, ale każdy projekt jest trudny. Każdy być może z innego powodu, ale jednak...

MW: Od lat projektują Państwo także obiekty mieszkalne. Co się zmienia w tym zakresie? Jakie oczekiwania mają obecnie inwestorzy planujący inwestycje mieszkaniowe? 

PH: Przede wszystkim zmienia się świadomość klienta końcowego, który oczekuje trwałych, stosunkowo tanich w eksploatacji budynków, równo i dobrze wybudowanych, o pozytywnie wyróżniającej się architekturze – atrakcyjnych rozkładów mieszkań, wygodnych do życia. To ogólniki, ale tak to właśnie wygląda. 

MW: Zatrzymując się przez chwilę na obiektach mieszkalnych, chciałabym nawiązać do kwestii osiedli grodzonych, w których budowie Warszawa stoi podobno na jednym z czołowych miejsc na świecie. Co Pan o nich myśli? Czy takie planowanie miasta nie zabiera jego mieszkańcom przestrzeni? 

PH: Po pierwsze unikałbym generalizowania. Można podać i dobre, i złe przykłady – nie w tym rzecz. Po drugie to nie jest planowanie miasta – to twarda egzekucja prawa własności i prawa budowlanego. Podczas tworzenia planu zagospodarowania przestrzennego, władze powinny zadbać o przestrzenie wspólne i tutaj jest problem. Osiedla grodzone obnażają niską dbałość władz wszystkich miast w Polsce o ład przestrzenny w ogóle, a więc również o zrównoważenie osiedli mieszkalnych – zamkniętych czy otwartych – świadomie zagospodarowanymi terenami otwartymi ogólnie dostępnymi. Gminy najchętniej wyzbyłyby się wszystkiego, co kosztuje, a parki, tereny zielone, stawy wodne, pomniki nowych bohaterów i skwery z ławeczkami kosztują. Zostają więc „grodzone osiedla”.

MW: Wróćmy do Dedeco. Podczas projektowania budynku kładą Państwo nacisk na jakość architektury i długowieczność techniczną. Czy to jest element etyki Dedeco, czy norma obowiązująca obecnie w świecie architektury?

PH: Tak, to jest najistotniejszy element naszej pracy. Klient powierza nam zwykle ogromny budżet na budowę i nam ufa. My dysponujemy tymi pieniędzmi, a nasze wynagrodzenie to ich niewielka część. Spoczywa na nas więc duża odpowiedzialność. Naszym celem jest długowieczność techniczna i estetyczna budynku – to dla nas niezwykle istotne, wręcz obsesyjnie. Nie realizujemy każdego zlecenia – kompromisy zawsze powodują kaca. „Kac architektoniczny” nie mija – budynki stoją dłużej niż jego twórca. 

MW: Chciałabym też zapytać o projekt hali widowiskowo-sportowej w Toruniu, na który podpisał Pan umowę na początku tego roku (Dedeco występuje tutaj w konsorcjum ze spółką MD Polska). Czy mógłby Pan wskazać trudności przy tworzeniu projektu tego typu obiektu? Czy trudno jest zgrać walory funkcjonalne z estetycznymi? 

PH: Hala w Toruniu ma bieżnię lekkoatletyczną i za wyjątkiem basenów ma być przygotowana do rozgrywania wszystkich zawodów halowych. Wszystkie pola gry i zmagań sportowych mają dokładne wymiary – przepisy związków sportowych są niezwykle precyzyjne. Mamy więc tutaj do zagospodarowania przestrzeń, opisaną w zasadzie co do centymetra sześciennego. Zadanie dla architekta jest więc dość karkołomne. Chodzi o to, żeby nie „popaść” w budownictwo przemysłowe, pudłowe i nie zakończyć swojej misji na opakowaniu tej przestrzeni w blachę, a z drugiej strony zaprojektować budynek dojrzały architektonicznie, bez niepotrzebniej, „fikuśnej” dekoracji. Poprawność funkcjonalna jest dla mnie oczywistością.  

MW: Muszę zapytać o ostatni rok w branży. Czy odczuli Państwo tendencję spadkową w otrzymywaniu nowych zleceń? Jak będzie w tym roku? 

PH: Rok 2009 był dość trudny. Na szczęście się zakończył. W tej chwili realizujemy kilka dużych projektów, spektakularnych w skali kraju. Rok 2010 będzie dla DEDECO bardzo dobry. Nie tylko ze względu na wynik finansowy – robimy naprawdę niezwykle ciekawe projekty.

MW: Czy dla Pana architektura jest bardziej sztuką, czy nauką? 

PH: Jest wszystkim, jakkolwiek byśmy tego nie nazwali. I nie wiem co mógłbym powiedzieć więcej.

Dziękuję za rozmowę. 

 

CEZAMAT

fot. Centrum Zaawansowanych Materiałó i Technologii Politechniki Warszawskiej

Budynek MINI Politechniki Warszawskiej

 fot. Budynek MINI Politechniki Warszawskiej 

Budynek MINI Politechniki Warszawskiej

fot. Budynek MINI Politechniki Warszawskiej

fot. Łódzkie Akademickie Centrum Sportowo-Dydaktyczne Politechniki Łódzkiej 

 

 fot. Łódzkie Akademickie Centrum Sportowo-Dydaktyczne Politechniki Łódzkiej

fot. Pomost spacerowo-cumowniczy w Pobierowie

fot. Pomost spacerowo-cumowniczy w Pobierowie