Data dodania: 17/10/2017

W ciągu najbliższych trzech lat w budownictwie spodziewane jest ożywienie związane z kumulacją prac budowlanych. Rynek będzie musiał zmierzyć się ze wzrostem cen, problemem z wykwalifikowanymi pracownikami i pytaniem – co po 2020 roku – alarmuje Deloitte.

 

Po okresie wzrostu produkcji budowlanej na przestrzeni lat 2014-2015, rok 2016 okazał się okresem, w którym produkcja budowlano-montażowa wyhamowała. W rezultacie łączne przychody piętnastu największych spółek notowanych na GPW spadły w tym czasie o ponad 53 mln zł, czyli o 2,7 proc., w stosunku do przychodów osiągniętych w 2015 roku.

 

– Wpływ na zahamowanie trendu wzrostowego na rynku budowlanym miały przede wszystkim opóźnienia w ogłaszaniu nowych przetargów dotyczących dużych projektów infrastrukturalnych współfinansowanych w ramach perspektywy unijnej 2014-2020. Jednak już pod koniec 2016 i w 2017 roku zanotowano ponownie ożywienie i poprawę koniunktury w budownictwie – mówi Maciej Krasoń, partner i lider Zespołu Nieruchomości i Budownictwa Deloitte w Polsce i Europie Środkowej.

 

Na początku 2017 roku indeks WIG Budownictwo odnotował ponad 20 proc. wzrost. Był to efekt większej produkcji budowlano – montażowej i tempa ogłaszania nowych, dużych przetargów infrastrukturalnych. – Z drugiej strony niższe od oczekiwanych przez inwestorów i analityków wyniki spółek budowlanych w 2017 roku ostudziły nieco nastroje inwestorów, co zaowocowało tendencją spadkową indeksu WIG BUD w drugiej połowie bieżącego roku. Rok 2017 najprawdopodobniej nie będzie jeszcze okresem intensywnego prowadzenia robót budowalnych, gdyż duża część kontraktów realizowana jest w formule „projektuj i buduj”. Oznacza to, że faza budowlana projektów i moment rozpoznania przychodów będą w istotny sposób odroczone w czasie nawet o 12 do 18 miesięcy od momentu rozstrzygnięcia postępowania przetargowego – wyjaśnia Łukasz Michorowski, dyrektor w Dziale Audit & Assurance Deloitte.

 

Spiętrzenie postępowań przetargowych w obecnym okresie spowoduje kumulację robót budowlanych w latach 2018 – 2020, co w rezultacie może przełożyć się na wzrost cen materiałów budowlanych,  a także problemem ze znalezieniem wykwalifikowanych pracowników.

 

Jak zauważają eksperci Deloitte, dynamika wzrostu i dalszy rozwój branży będzie w dużej mierze uzależniony od skuteczności wykorzystania funduszy unijnych w ramach perspektywy na lata 2014 – 2020. Będzie to kluczowe zwłaszcza w sektorze drogowym i kolejowym, gdyż niezmiennie dobrą kondycją może się pochwalić segment budownictwa mieszkaniowego, biurowego i handlowo-usługowego. Łączna alokacja funduszy dla Polski w ramach polityki spójności Unii Europejskiej na lata 2014-2020 wynosi 82,5 mld euro. Programy, które w największym stopniu finansują projekty infrastrukturalne to Program Operacyjny Infrastruktura i Środowisko (27,4 mld euro) oraz Program Operacyjny Polska Wschodnia (2 mld euro).

 

W sektorze budownictwa drogowego i szynowego okres od drugiej połowy 2016 roku do połowy 2017 roku minął na intensywnym rozpisywaniu przez GDDKiA oraz PKP PLK przetargów budowlanych współfinansowanych ze środków UE. – Spółki działające na rynku budowlanym relatywnie szybko odbudowały portfele projektów i tym samym zagospodarowały swoje wolne moce przerobowe. Walka o kontrakty i zapełnienie mocy przerobowych może odbić się na niższej marży, co dało się zaobserwować już w pierwszej połowie 2017 roku w wynikach głównych spółek specjalizujących się w realizacji kontraktów kolejowych – mówi Paweł Sadowski, dyrektor w Dziale Doradztwa Finansowego Deloitte. 

 

Jednym z wyzwań stojących przed branżą budowlaną będzie ograniczenie podaży siły roboczej oraz wzrastająca presja płacowa. Liczba zatrudnionych w budownictwie obecnie jest znacznie niższa niż w latach 2009 - 2012, kiedy przypadł szczyt koniunkturalny przed EURO 2012. Średnie zatrudnienie w budownictwie wynosiło w latach 2009- 2012 około 450 - 480 tys. osób w porównaniu do około 390 tys. w okresie 2016 - pierwszy kwartał 2017 roku. Przeciętne roczne wynagrodzenie w budownictwie rosło w pierwszym kwartale 2017 roku szybciej niż średnia krajowa, (+5,5 proc. vs 4,3 proc.).

 

Duże grupy budowlane, działające w Polsce są obecne również na rynkach zagranicznych. Wolumen ich sprzedaży generowany poza granicami jest jednak nadal niewielki. W ujęciu nominalnym średnia uzyskiwanych przychodów z zagranicy dla największych spółek wynosiła 187 mln zł i była wyższa o 29 mln zł od średnich przychodów uzyskiwanych w roku 2015. Oznaczało to wzrost o 19 proc. w porównaniu do roku ubiegłego.

 

– W najbliższych latach spółki budowlane będą z jednej strony koncentrować się na maksymalnym wykorzystaniu wzrostu liczby projektów, spowodowanym napływem funduszy unijnych, a z drugiej szukać możliwości zapewnienia długofalowego wzrostu po roku 2020 – zaznacza Maciej Krasoń. – Już w tym momencie można zaobserwować, że nasze rodzime firmy budowlane szukają możliwości rozwoju na rynkach zagranicznych oraz dywersyfikacji swojej działalność, poprzez rozwijanie nowych kompetencji, takich jak projekty modernizacyjne w budownictwie kubaturowym czy utrzymaniowe w segmencie infrastrukturalnym. Niemniej nadal kluczowym elementem jest dla nich realizacjach dużych inwestycji realizowanych w ramach obecnej perspektywy finansowej – podsumowuje.