Data dodania: 08/03/2010

Dziwi mnie, jak można było dopuścić do powstania infrastruktury mieszkaniowej bez zapewnienia jej mieszkańcom dróg dojazdowych! W tej chwili nie wyobrażam sobie, żeby wydać zgodę na realizację jakiejkolwiek inwestycji prywatnej, nastawionej na osiągnięcie zysku, która nie wiązałaby się z budową: drogi, chodnika, oświetlenia czy ogólnodostępnego parkingu. Wymagamy tego od wszystkich bez wyjątku. - mówi Piotr Smoczyński, Zastępca Burmistrza Dzielnicy Białołęka w Warszawie. 

Magda Wójcicka (Kompas inwestycji): Białołęka jeszcze jakiś czas temu była sypialnią Warszawy. Teraz jest to dzielnica z dużym potencjałem inwestycyjnym. Rokrocznie przybywa tutaj 5 tys. mieszkańców. Z ziemi wyrastają więc kolejne osiedla. Potrzeba także infrastruktury drogowej. I właśnie o nią chciałabym zapytać – komunikacja jest tutaj istotnym elementem, bo Białołęka jest dzielnicą w pewnym sensie „przejazdową”. Jak Pan ocenia stan infrastruktury drogowej w dzielnicy? 

Piotr Smoczyński: Po pierwsze chciałbym sprostować – 5 tys. nowych mieszkańców rokrocznie się u nas melduje, szacujemy że kolejny tysiąc osób osiedla się tu bez meldunku. 

Infrastruktura drogowa to jest jeden z tych obszarów, z którym mamy największe problemy. Za takim przyrostem mieszkańców, co roku w dzielnicy powstaje nowe małe miasteczko, które ciągle się rozrasta i potrzebuje coraz bardziej rozbudowanej infrastruktury, nie tylko drogowej zresztą. To, że w dzielnicy są szkoły, przedszkola i drogi to oczywiście nie oznacza, że nie powinno ich przybywać – dokładnie w takiej proporcji w jakiej przybywa nowych mieszkańców. Żeby nadążyć za tym przyrostem musielibyśmy mieć co roku powiększony budżet właśnie o budżet takiego małego miasteczka, czyli o jakieś 7-9 mln zł rocznie. Niestety pieniędzy nam nie przybywa. Powiedziałbym nawet, że z powodu kryzysu spodziewamy się skurczenia budżetu. W związku z taką sytuacją, pieniędzy na wszystkie inwestycje, które chcielibyśmy zrealizować, jest zbyt mało. 

MW: Chciałabym zapytać o Państwa kluczowe inwestycje...

PS: Oczywiście najbardziej wyczekiwanym obiektem ostatnich lat jest most Północny. Tutaj od razu warto zaznaczyć, że przeprawa nie będzie służyła tylko Białołęce. Korzyści odniesie cała Warszawa – szczególnie Bielany, Bemowo, Żoliborz, Targówek – a także gminy przyległe, takie jak Legionowo czy Nowy Dwór. Przecież z tych obszarów mnóstwo ludzi dojeżdża codziennie rano do pracy! Nie da się ukryć, że most Północny przyczyni się do rozładowania ruchu i to nie tylko w naszej dzielnicy.

Jeśli chodzi o drogi to muszę przyznać, że mamy dużo większe oczekiwania, niż możliwości. Niestety jeszcze do niedawna lewą stronę miasta była traktowana po macoszemu, co odbijało się na infrastrukturze tych dzielnic. To się zmienia. Obecnie trwa modernizacja największej arterii dzielnicy ul. Modlińskiej na odcinku od mostu Grota do ulicy Zarzecze. Staramy się, aby ta inwestycja była kontynuowana.

Zamierzamy też zmodernizować ulicę Marywilską, która stanowi pewną alternatywę dla ulicy Modlińskiej. Mimo że w najbliższych latach ta inwestycja nie była planowana, udało się nam doprowadzić do sytuacji, w której zostanie zrealizowana. 

MW: Skoro już jesteśmy przy usprawnieniu komunikacji dzielnicy z centrum stolicy, chciałabym poruszyć kwestię projektu tramwaju wodnego na Kanale Żerańskim. Co się z tym projektem dzieje? Na jakim etapie się obecnie znajduje?

PS: Niestety w tej chwili inwestycja jest zawieszona. My spełniliśmy szereg warunków m. in. mamy zgodę na pływanie po kanale z prędkością 14 km/h, mamy miejsce przybijania statku na Kanale (PKP zbudowało nawet specjalny wiadukt łączący przystań ze stacją kolejową PKP Żerań, a Dom Development postawił przystań na Kobiałce) i mieliśmy już też armatora, który chciałby pływać na tym kanale i miałby odpowiednio dostosowane jednostki. W ostatniej chwili z realizacji wycofał się Zarząd Transportu Miejskiego. 

MW: A zwykły tramwaj? Będzie tędy biegła jakaś linia? 

PS: Staramy się, żeby w przyszłości linia metra prowadziła od strony Targówka do osiedla Derby. Być może uda się przekonać miasto, że dla 20 tys. mieszkańców warto jest dobudować jedną stację. Ale faktycznie – funkcję metra mógłby przejąć po prostu tramwaj – pod warunkiem, że jeździłby szybko i często. Pierwszy tramwaj na Białołękę zjedzie z mostu Północnego już w 2012 roku, początkowo prawdopodobnie dojedzie do Tarchomina. Będziemy się starali, aby przystanek końcowy tramwaju i pętla powstały w rejonie os. Winnica. 

MW: PKP modernizuje linię kolejową na trasie Warszawa – Gdańsk. Teraz są plany budowy wiaduktów nad tą trasą (tak, żeby mieszkańcy mogli uniknąć korków). Czy jest szansa, że część z nich powstanie jeszcze w tym roku? 

PS: To są oczywiście bardzo ważne inwestycje, bo dzięki nim uda się połączyć obie części dzielnicy. Teraz w Płudach i w Choszczówce są tylko dwa przejazdy, które w godzinach rannych – kiedy natężenie ruchu kolejowego jest duże – są często zamykane. W związku z tym budowa wiaduktów jest niezbędna dla upłynnienia ruchu. Prace ruszą w tym roku, a zakończą się prawdopodobnie w przyszłym.  

MW: Wspomniał Pan o kilku inwestycjach drogowych. W co jeszcze inwestuje Białołęka? Co jest dla Państwa priorytetem? 

PS: Myślę, że odpowiedź na to pytanie można zamknąć w trzech słowach: oświata, oświata i jeszcze raz oświata. Przedszkola i szkoły – prócz infrastruktury drogowej – to są nasze kluczowe inwestycje. Tak jak powiedziałem wcześniej – mamy braki jeśli chodzi o tego typu placówki ze względu na stale rosnącą liczbę mieszkańców. Średniej wielkości szkoła w obecnych warunkach kosztuje nie mniej niż 20 mln zł. Łatwo policzyć, że nie mamy możliwości zbudowania więcej niż jednej rocznie. 

MW: Białołęka jest nazywana zieloną dzielnicą Warszawy. Czy w tym roku planują Państwo także rewitalizację terenów zielonych w dzielnicy? 

PS: Oczywiście prócz oświaty i dróg inwestujemy także w miejsca rekreacyjne. W ubiegłym roku zakończyliśmy rewitalizację Parku Henrykowskiego i rozpoczęliśmy budowę Parku Ceramiczna. W ostatnich latach zakończyliśmy budowę Parku Picassa, powstał też park przy ul. Strumykowej. Dwa lata temu wybudowaliśmy trzy ogólnodostępne place zabaw – inwestycje ważne z perspektywy młodych mieszkańców, bowiem na nowych osiedlach miejsca zabaw dla dzieci są zazwyczaj zamknięte. W ostatnim czasie powstał też największy bezpłatny skatepark w Warszawie, do którego ściągają zainteresowani z całej stolicy. Teraz zaczynamy też bardzo ciekawy projekt parku i placu zabaw przy ul. Ruskowy Bród – być realizowany wraz z mieszkańcami. Mamy już gotowy projekt, który powstał po konsultacjach z mieszkańcami okolicy. Jest to też oczywiście pewien sposób na utrzymanie gotowego parku w dobrym stanie – myślę, że nic tak nie mobilizuje do dbania o nowe mienie jak świadomość własnego wkładu w realizację. Na wykonanie pierwszego etapu w tym roku mamy około 400 tys. zł. Mamy nadzieję, że w ciągu dwóch lat ten park będzie na tym obszarze głównym centrum rekreacyjnym. Pomysł cieszy się ogromnym zainteresowaniem wśród mieszkańców, pewnie właśnie dlatego, że daje możliwość aktywnego włączenia się w jego powstawanie. 

MW: A ścieżki rowerowe? 

PS: Plany miejscowe przewidują powstanie ścieżek rowerowych właściwie wszędzie tam, gdzie powstają drogi. W naszej dzielnicy miłośnicy dwóch kółek chętnie korzystają ze ścieżek położonych w otoczeniu naturalnej zieleni, jeżdżą na rowerach w okolicach Wałów Wiślanych, Choszczówki. Tam są dukty leśne i ścieżki – to dobre miejsca na rodzinną wyprawę rowerową. 

MW: Chciałabym jeszcze zapytać o dość kontrowersyjny pomysł wydawania deweloperom pozwoleń na budowę dopiero po podpisaniu przez nich umowy na wykonanie drogi dojazdowej do budowanego osiedla. Tego nie ma w innych dzielnicach miasta. Z tego co wiem taka procedura spotyka się ze sprzeciwem inwestorów – twierdzą, że tak naprawdę odbije się to na kupujących mieszkania, bo to oni w pewnym sensie będą finansować drogi.

PS: Drogi są najprostszym sposobem na pozyskanie zewnętrznego finansowania. Angażowanie do współfinansowania inwestycji drogowych samych deweloperów zajmujących się realizacją inwestycji mieszkaniowych, handlowych, usługowych jest jak najbardziej uzasadnione. W art. 16 Ustawy o drogach publicznych jest taki zapis, że jeśli inwestycja niedrogowa wymaga inwestycji drogowej, to do jej realizacji jest zobligowany inwestor inwestycji niedrogowej. Dlatego przyznam, że nie rozumiem sprzeciwu deweloperów. Z doświadczenia wiem, że inwestorzy coraz częściej decydują się na takie rozwiązanie i sami budują drogi, bo to im daje możliwość szybszej realizacji inwestycji. Wkalkulowują jej koszt w budżet inwestycji. Nie będę ukrywał, że nie wszyscy się na to decydują, ale jednak świadomych inwestorów, dla których czas to pieniądz jest coraz więcej. Chciałbym tutaj od razu zaznaczyć, że takie postępowanie dzielnicy – choć na tle innych w Warszawie i innych miast w Polsce wydaje się nietypowe – jest postępowaniem zupełnie normalnym w innych krajach europejskich. W Hiszpanii na przykład inwestor nie może wejść na plac budowy, jeżeli nie wydzieli 10 proc. działki pod cele publiczne i jeśli nie przekaże miastu na cele publiczne 5 proc. wartości inwestycji. Mnie tak naprawdę dziwi, jak można było dopuścić do powstania infrastruktury mieszkaniowej bez zapewnienia jej mieszkańcom dróg dojazdowych! W tej chwili nie wyobrażam sobie, żeby wydać zgodę na realizację jakiejkolwiek inwestycji prywatnej, nastawionej na osiągnięcie zysku, która nie wiązałaby się z budową: drogi, chodnika, oświetlenia czy ogólnodostępnego parkingu. Wymagamy tego od wszystkich bez wyjątku. 

MW: Nie obawia się Pan, że inwestorzy przestaną tutaj budować? Dla niektórych to są pewnie dość twarde warunki...

PS: Mam nadzieję, że to się trochę ograniczy, bo jeżeli nadal w takim tempie będą rosły nowe osiedla, to dzielnica nie będzie w stanie sprostać wymaganiom infrastrukturalnym stawianym przez nowych mieszkańców i inwestorów obiektów przemysłowych. Białołęka jest obecnie najtańszą dzielnicą jeśli chodzi o koszt gruntów. I to nie wynika z tego, że jest brzydka czy nieatrakcyjna. Przecież tutaj jest pięknie – mamy pola, lasy, łąki... Nie mamy za to wodociągów, kanalizacji, energii, szkół, przedszkoli – to rzutuje na tę cenę. Nie możemy pozwolić na realizację inwestycji, które wymagają tej infrastruktury bez realizacji jej samej. Deweloperzy muszą przejąć część odpowiedzialności za rozwój dzielnicy. Niestety my nie jesteśmy w stanie sprostać coraz większym wymaganiom dysponując jednocześnie coraz mniejszymi środkami. 

MW: Chciałabym też zapytać o projekt Aquaparku, który miałby powstać na Białołęce...

PS: Ten teren aż się prosi o powstanie takiego obiektu. Bardzo się dziwię, że nikt wcześniej na to nie wpadł. Aquapark ma powstać z inicjatywy burmistrza Białołęki Jacka Kaznowskiego, który zdaje sobie sprawę, że nie da się tego zrobić za pieniądze miasta a tym bardziej dzielnicy. Budżet nie wytrzymałby takiego obciążenia. Burmistrz znalazł więc inwestora, który chciałby zrealizować inwestycję w systemie partnerstwa publiczno-prywatnego. Jak się okazuje najtrudniejsze w realizacji tego przedsięwzięcia wcale nie jest znalezienie pieniędzy, czy inwestora, ale przebrnięcie przez uwarunkowania prawne. Rozmowy z pierwszym inwestorem trwały rok i zakończyły się niepowodzeniem. Jakiś czas temu został powołany zespół, który zajmuje się tą sprawą. Przyznam, że to nie jest łatwy temat, bo czujemy pewien opór do podejmowania przez władze takich przedsięwzięć. Nie wiem z czego on wynika – być może z niechęci do angażowania się w realizację tak dużej inwestycji? Pewne jest, że czują go też inwestorzy, którzy bardzo chcieliby budować w Warszawie, a których odstrasza wizja biurokracji...

Ale sam pomysł jest rewelacyjny z kilku względów. Po pierwsze park wodny ma zalety finansowe, bo przecież inwestor będzie musiał odprowadzać podatek od zysków, które czerpałby z eksploatacji tego obiektu. To dodatkowe środki w coraz skromniejszym budżecie miasta. Po drugie – obiekt miałby stanąć w miejscu, w którym obecnie jest krajobraz iście księżycowy. Takie centrum sportowe mogłoby uczynić z tego miejsca obszar atrakcyjny i pożądany przez mieszkańców. 

Dziękuję za rozmowę.