Data dodania: 17/12/2009

Naszemu społeczeństwu zdecydowanie brak wrażliwości architektonicznej. Nie wykazuje zainteresowania i nie wyraża nawet chęci poszerzenia swojej wiedzy – mówi Paweł Litwinowicz z poznańskiej pracowni KILKORO architekci. 

Magda Wójcicka (Kompas inwestycji): Pytanie numer jeden – od kiedy istnieje Państwa pracownia i jak doszło do jej założenia? Co skłoniło Państwa do podjęcia tej decyzji? 

Paweł Litwinowicz (KILKORO architekci): Powstanie pracowni odbiega od ogólnych standardów. Zazwyczaj współpraca wywiązuje się wśród ludzi, którzy razem studiowali, pracowali przez lata w jednej pracowni. Nasza znajomość, chociaż zaczęła się już w 2005 roku, nie była związana z uczelnią tylko z pracą w jednym biurze przez krótką chwilę. Dzięki temu dzisiaj po pięciu latach mamy różne doświadczenia zawodowe, zostaliśmy różnie przygotowani pod względem plastycznym, jak i technicznym. Wspólne rozwiązywanie zagadnień projektowych, dyskusje, najróżniejsze doświadczenia zawodowe i w końcu - wieloletnia znajomość, skłoniły nas w 2009 roku do otwarcia własnej pracowni projektowej KILKORO architekci. 

MW: Czy KILKORO architekci to tylko trzy osoby (Paweł Litwinowicz, Adriana Ronżewska-Kotyńska, Piotr Kluj)? Czy zespół jest większy? 

PL: Trzon biura stanowi nasza trójka, jednak wielkość zespołu oscyluje i okresowo zwiększa się o dodatkowych projektantów w zależności od potrzeb. Współpracujemy również z wieloma doświadczonymi projektantami z różnych branż.

MW: Co było wcześniej? Wiem, że mają Państwo doświadczenia w innych biurach architektonicznych. Chciałabym poznać Państwa zawodowe ścieżki.

PL: W zawodzie architekta bardzo ważne, jeśli nie najważniejsze, jest doświadczenie. Wszyscy zaczęliśmy pracę jeszcze na studiach. Ada i Piotr zdecydowali się na zdobywanie doświadczenia w znanych pracowniach w Polsce. Ja szukałem tego samego zarówno w Polsce, jak i poza granicami kraju. Potem nadszedł czas na kolejny krok i otwarcie własnej pracowni.  

MW (Pytanie do p. Pawła Litwinowicza): ma Pan zarówno doświadczenia w pracowniach zagranicznych, jak i w polskich (także w swojej). Czy byłby Pan w stanie wskazać jakieś rzucające się w oczy różnice w pracy architekta na naszym rodzimym gruncie i poza nim?

PL: Wyjeżdżałem w czasach kryzysu budowlanego w Polsce i wróciłem tuż przed kryzysem. Lata moich podróży to lata boomu budowlanego w Europie i na świecie, dające wspaniałe możliwości na zdobycie cennych doświadczeń. Miałem okazję pracować z brytyjskimi, niemieckimi, francuskimi i oczywiście polskimi architektami. Jeżeli miałbym wskazać różnice, to dotyczyły one przede wszystkim sposobu rozwiązywania zadań projektowych, przy czym efekt końcowy zazwyczaj był bardzo podobny. Można powiedzieć, że obierając całkowicie inny kierunek dochodziliśmy do tego samego celu.
 
MW: Jak Pan ocenia poziom świadomości architektonicznej w Polsce w porównaniu z tym, co być może zaobserwował Pan zagranicą?

PL: Jest to bardzo dobre pytanie zwłaszcza, że naszemu społeczeństwu zdecydowanie brak wrażliwości architektonicznej. Nie wykazuje zainteresowania i nie wyraża nawet chęci poszerzenia swojej wiedzy. Przez to jest niedoinformowane przez media o tym, że istnieje coś takiego, jak architektura i że dom to niekoniecznie kostka z lat 60.-80. lub budynek z dachem dwuspadowym pokrytym czerwoną dachówką ceramiczną. Dla porównania w Wielkiej Brytanii architektura i design jest na tyle popularny, że telewizje decydują się na realizację cyklicznych programów o współczesnej architekturze. Rozdanie nagród za najlepsze realizacje w dziedzinie architektury emitowane są na żywo przez telewizję publiczną. Pojawiają się żywe dyskusje w programach publicystycznych, w prasie, w radiu na temat nowo powstałych czy też dopiero projektowanych obiektów, w których głos zabiera nawet korona brytyjska. Społeczeństwo bardziej świadome architektury, świadome środowiska w którym żyje może, a nawet powinno mieć wpływ na tworzenie własnego otoczenia. 

MW: Przy jakich projektach Pan pracował zagranicą? Które były z Pana punktu widzenia najbardziej interesujące? 

PL: Wszystkie były interesujące - od projektów użyteczności publicznej, poprzez projekty mieszkaniowe wielo- i jednorodzinne. Jednak najbardziej prestiżowym i chyba jednym z najbardziej znanych projektów realizowanych w tej chwili na świecie, w którym miałem okazję uczestniczyć był "One Hyde Park" projektu Rogers Stirk Harbour + Partners.

MW: Co chcieliby Państwo promować poprzez swoją działalność? Czy planują Państwo stworzenie jakiegoś charakterystycznego dla siebie stylu, jakiejś marki, dzięki której KILKORO Architekci mogliby wyróżniać się wśród innych młodych biur? 

PL: Promujemy współczesną architekturę, która tak naprawdę okazuje się być dostępna dla każdego. Dobra architektura nie oznacza drogiej architektury, chociaż często jest z nią kojarzona. Oczywiście nie jest to prawdą. Tanie projektowanie jest o wiele trudniejsze, jednak należy zdać sobie sprawę z faktu, że dobra architektura nie musi być droga. Do każdego zagadnienia podchodzimy indywidualnie, szukamy optymalnych rozwiązań dostosowanych do potrzeb klienta. Pomagają nam w tym nasze różnorodne doświadczenia, zaangażowanie i czas, który spędzamy na poszukiwaniach optymalnego rozwiązania. 

MW (Pytanie do p. Piotra Kluja):
Pański projekt dyplomowy – hotel na wodzie, hotel-barka – stanowi pewne nawiązanie do rozwiązań popularnych na Zachodzie. Proszę o nim opowiedzieć. Czy spotkał się z zainteresowaniem inwestorów?

PK: Nawiązując do wcześniejszej wypowiedzi o świadomości architektonicznej w Polsce, odpowiedź na pytanie dotyczące zainteresowania jest oczywista. Inwestorzy w Polsce boją się rozwiązań nowych, mimo faktu, że podobne obiekty realizowane są na Zachodzie, stając się tym samym wizytówką miejsc, w których powstają. Sam hotel na wodzie mógłby stać się idealnym rozwiązaniem na EURO 2012. W przypadku budowy nowej infrastruktury potrzebnej na mistrzostwa istnieje niebezpieczeństwo, że obiekty hotelowe, których będzie brakowało na czas mistrzostw, po tego typu imprezie będą niewykorzystane, a co za tym idzie - utrzymanie ich będzie nieopłacalne. Pływający hotel po zakończeniu EURO może zostać przetransportowany w miejsce, gdzie będzie bardziej wykorzystany.
 
MW: Do Pana należy też projekt renowacji budynków „Alfa” przy ul. św. Marcin w Poznaniu. Z tego, co wiem, były pomysły, żeby zrównać ten obiekt z ziemią. Pan widzi dla niego szansę? Nawet po renowacji będzie mocno kontrastował z kamienicami po przeciwległej stronie ulicy.  

PK: Poruszyła Pani bardzo trudny temat. Wiele jest dyskusji na temat modernizmu: Chronić czy wyburzać? Do każdego obiektu trzeba podejść indywidualnie. Wyburzenie jest jednak pójściem na łatwiznę. Trzeba sobie zdać sprawę z tego, że obiekty typu budynki „Alfa” w Poznaniu są fragmentem historii miasta. Dlaczego mamy wymazywać ten kawałek historii? Oczywiście stan obecny tych obiektów może skłaniać do myślenia o ich likwidacji. Trzeba jednak pomyśleć o renowacji tego fragmentu miasta, gdyż ma on w sobie olbrzymi potencjał. W pracowni pojawiło się też kilka pomysłów, co można zrobić z tymi obiektami, ale pozostawimy to na razie naszą tajemnicą. Może znajdzie się inwestor, który podzieli nasze zdanie.

MW: Chciałabym teraz zapytać o projekt kamienicy „Biała Dama”, która – mimo swojego nowoczesnego charakteru – miałaby się wpisywać w starą tkankę miasta. Chciałabym poznać Pana zdanie właśnie na temat „wpisywania” nowej architektury w starą. Jak Pana zdaniem należałoby to robić? Jakimi zasadami należałoby się kierować? Czy projekt „Białej Damy” ma szansę na realizację?

PK: Ogólne reguły nie istnieją. Każdy temat jest inny. Architektura powinna być czysta, świeża i harmonijnie wpisana w otoczenie. W innym miejscu zaproponowalibyśmy inne rozwiązanie, lecz dla narożnika ulic Garbary i Wodnej to rozwiązanie w danej chwili było najlepsze. Mamy XXI wiek i musimy tworzyć nową przestrzeń w taki sposób i przy pomocy takich środków, na jakie pozwala nam dzisiejsza technologia. Każdy okres w budownictwie odzwierciedla to, na co można było sobie pozwolić w danej chwili i tak też powinno pozostać.

MW (Pytanie do p. Adriany Ronżewskej-Kotyńskiej): Przez pewien czas studiowała Pani równocześnie na Wydziale Architektury Politechniki Poznańskiej i na Akademii Sztuk Pięknych (malarstwo). Które z tych doświadczeń było bardziej rozwijające? Które z punktu widzenia dnia dzisiejszego jest dla Pani ważniejsze? Czy studia na ASP mają istotny wpływ na to, co robi Pani teraz w pracowni (KILKORO Architekci)?

AR-K: Z mojej perspektywy tego typu porównanie albo raczej wartościowanie jest niemożliwe. Architektura jest dziedziną wszechstronną, ale zdecydowanie bardziej nastawioną na użytkowość. W malarstwie – a właściwie we współczesnej sztuce, takie ograniczenia nie istnieją; projekty mogą być bardziej utopijne i nadal mają rację bytu, bo inny jest cel tych działań. W moim wypadku te doświadczenia na pewno wpływają na siebie i myślę że mogą skutkować niekonwencjonalnymi rozwiązaniami w obu dziedzinach.

MW: Pracowała Pani również w poznańskiej pracowni architektonicznej Ultra_Architekci. Co Pani dało to doświadczenie? 

AR-K: Praca w Ultra-Architects to doświadczenie bardzo istotne. Przede wszystkim miałam okazję zetknąć się z projektowaniem dobrej nowoczesnej architektury .

MW: Chciałabym się dowiedzieć, nad czym obecnie Państwo pracują? I nad czym pracują Państwo najchętniej (mam tutaj na myśli rodzaj architektury, którą byliby Państwo szczególnie zainteresowani – budynki użyteczności publicznej, mieszkalne, przemysłowe)?

PL: Ciekawszymi tematami, z którymi w ostatnim okresie mieliśmy styczność, są projekty rozbudowy dwóch domów, których inwestorami są młodzi ludzie. Chcieli Oni stworzyć niepowtarzalne współczesne przestrzenie i oczywiście zmieścić się w kosztach właściwych przeciętnej inwestycji tego typu. Zadanie okazało się być bardzo trudnym, ale zarazem ciekawym wyzwaniem. Efekt naszej pracy można zobaczyć na naszej stronie: www.kilkoro.com. Wcześniej zajmowaliśmy się zabudową szeregową oraz projektami kamienic w śródmieściu Poznania. Jak widać zarówno skala jak i rodzaj architektury, którą się zajmujemy jest zróżnicowany. Podejmujemy najróżniejsze wyzwania projektowe. Im trudniejszy projekt tym większa satysfakcja ze znalezienia najodpowiedniejszego rozwiązania. 
  
MW: Jak oceniają Państwo Poznań właśnie pod względem powstających tutaj projektów architektonicznych? Czy stolica Wielkopolski jest miastem otwartym na nowe odważne budownictwo? Czy raczej niechętnym do przyjmowania nowych rozwiązań? 

PL: Poznańska architektura reprezentuje różny poziom. W przeciągu kilku ostatnich lat zostało zrealizowanych kilka nowych wartościowych obiektów. Jednak przeważającą większość stanowią projekty przeciętne lub wręcz odpychające. 
Wpływ na to ma wiele czynników: są różni architekci, różni inwestorzy, brak świadomego społeczeństwa. Przestrzeń miejska, przestrzeń w której żyjemy jest tworzona właśnie przez architekturę. Wszyscy z nas, którzy są tego świadomi powinni i muszą wyrażać swoje zdanie na jej temat. Architektura jest odpowiedzią na potrzeby społeczeństwa. Jeżeli potrzeby estetyczne są takie, a nie inne, architekci nie są zmuszani do wysiłku, aby je zaspokoić. Jeżeli powstaje ponadprzeciętny budynek, dzieje się to za sprawą wielkiego wkładu osobistego, zaangażowania i ambicji jednostki – architekta.

Bardzo dziękuję za rozmowę. 

fot.: Paweł Litwonowicz, Adriana Ronżewska-Kotyńska, Piotr Kluj) 

 

Rozbudowa domu jednorodzinnego w Kiekrzu, 2009 

fot.: Rozbudowa domu jednorodzinnego w Kiekrzu, 2009

Budynki jednorodzinne w zabudowie szeregowej, Nowy Tomyśl, 2009

fot.: Budynki jednorodzinne w zabudowie szeregowej w Nowym Tomyślu, 2009

Kamienica Biała Dama, Poznań, 2009  

fot.: Kamienica Biała Dama w Poznaniu, 2009